Zobaczywszy Kay'a wzdrygnęłam się lekko.
-Alice?-Wampir zdawał się być zaskoczony moim przybyciem.
-Chcesz oddać mi trochę swojej krwi?-Zapytał wstając i opierając się na blacie.
-Em...właściwie to...
-Oj no weź.-Przerwał mi bladowłosy.-Przecież ci się podobało.-Dodał.
-Ale, Kay ja...-Urwałam. Chłopak zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość.
-No nie daj się prosić...-Jasnooki dotknął moich włosów i odgarnął mi je za ucho odsłaniając przy tym moją szyję.
-Kay, przyszłam do twojej ciotki.-Powiedziałam zrzucając dłoń wampira z mojego obojczyka.
-Wiem, ale ona na chwilę wyszła. Poszła do sklepu. Wróci za kilka minut...-Wytłumaczył platynowowłosy.
-To poczekam na nią, ale się odsuń.-Stwierdziłam szybko czując oddech chłopaka na swojej szyji.
-Czemu miałbym cię słuchać?-Wyszeptał do mojego ucha.-Poza tym pachniesz tak ładnie...-Dodał.
-Kay kurwa!-Zawołałam odsuwając się. Jednak moje plany pokrzyżowała ściana w którą uderzyłam.
Chłopak w błyskawicznym tempie znalazł się tuż przede mną.
-Nie ładnie mnie tak wyzywać. Wiesz że się tym narażasz?-Zapytał
-Kay zostaw mnie.-Powiedziałam stanowczo.
-Bo co? Przecież to ty chcesz żebym ci pomógł.-Odpowiedział.
-Miałeś pić tylko raz.-Na powrót zasłoniłam szyję włosami.
-Tego nie mówiłem. Mówiłem że jestem wampirem i jestem głodny, a ty smacznie pachniesz. Uwierz mi pamiętam to naprawdę dobrze.-Odpowiedział opierając dłonie za moją głową.
-Proszę, zostaw mnie.-Poprosiłam spuszczając głowę.
W tym momencie usłyszałam skrzypnięcie drzwi.
-Kay, zostaw ją, to mój gość.-Usłyszałam kobiecy głos.
-Ale...
-Żadnych ale. Jeżeli chce ci się pić aż tak bardzo to ustal to w grzeczny sposób, a jeśli nie wytrzymujesz to idź do lasu po jakiegoś królika czy innego zwierza.-Czarnowłosa przybrała stanowczy ton.
Wampir odsunął się ode mnie i wrócił za ladę.
-Chodź Ailce...aha! No i wybacz za spóźnienie! Byłam w sklepie...w każdym razie cieszę się że się nie spóźniłam...wiesz wampiry też mają zasady, a ten debil...-W tym momencie Magnolia wskazała na Kay'a-Próbuje je łamać.
-Zasady są po to by je łamać.-Odburknął pod nosem.
-Tak! I przy okazji udowodnić wszystkim że wampiry istnieją i skazać się na wolę rady, która za złamanie zasad będzie wypruwać twoje flaki na żywca!-Odkrzyknęła kobieta wyciągając z kieszeni płaszcza klucze do pokoju na zapleczu.
-No i co? Najwyżej umrę...-Rzucił białowłosy.
-Do mądrych to ty nie należysz...w każdym razie...chodź Al.-Powiedziała Magnolia otwierając drzwi na zaplecze.
Weszłam tam za kobietą i usiadłam przy stoliku na przeciw niej.
-Podaj mi ręce.-Poprosiła jak ostatnio.
Złapałam dłonie kobiety.
Ona odetchnęła i odchyliła głowę do tyłu.
Jej oczy przybrały biały kolor.
Oddech czarnowłosej stał się szybszy i płytszy. Po chwili z jej ust zaczęła wypływać czarna ciesz.
Chciałam ją puścić, ale poczułam że nie mogę.
Obraz mi się zamglił.
Malowałam dziwne symbole na ciele...nie moim, ale w wizji jego twarz byłą zamazana.
Potem widziałam jak zachodzące słońce. Wyszłam na dwór było zimno. Zawiał wiatr...
Puściłam ręce kobiety urywając wizję.
-Ał!-Krzyknęła fioletowooka.
-Przepraszam, nie mogłam już...-Powiedziałam przepraszającym tonem.
-Rozumiem...musisz odpocząć...gdybyś chciała abym jeszcze coś przepowiedziała dzwoń...masz mój numer.
Pokiwałam głową i pożegnałam się z wampirzycą.
Stwierdziłam że pora do domu...
*
Jak tam mordzie!?
Jestem na czas! A sw (swoją drogą) wiecie że blog zmierza ku końcowi?
Poza tym nie mam kiedy pisać...pies chory, co chwila jakaś wycieczka, albo kartkóweczka...
No i ŚWIĘTA ZA ROGIEM!
Czyli, kupić prezenty, choinkę itp.
No nic...do za tydzień!
i załącznik końcownik :P
Smutam, że to prawie konie :((( Ręcę mi sie trzęsą jagbym się zaraziła Parkinsonem od Szymona xD A i psychol, morderca, joler, wieżowiec w którym mieszka joker i (tutaj nie wiem jak się pisze) kałaj, baka to ma jakiegoś zeza xdd życze powodzenia w pisaniu i czekaj na prolog u mnie xD Zapewne po nowym roczku.
OdpowiedzUsuń*koniec
Usuń*joker
Pisze się Kawaii baka ^^
UsuńThx za życzenia i...PO NOWYM ROKU!? :'(
Nie no...nic się nie stało :<
Pewnie! Poczekam... (XD)