poniedziałek, 3 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 50 "Prezęt, zniknięcie i proroctwo"

Niebieskooki włożył dłoń do torebeczki i wyjął z niej prezent...
-Dzięki Alice...-Uśmiech chłopaka poszerzał się z sekundy na sekundę...to da się tak uśmiechać!?
W każdym razie on umie
-Podoba ci się?-Zapytałam pokazując na wiszący już na szyi chłopaka wisiorek
-Pewnie! Dzięki mała!-Poczułam jak mój uśmiech też poszerza się do granic moich możliwości.
(zdjęcia wisiorka!)
Szybko zerknęłam na zegarek w telefonie była już 24:15.
Z tego co widzę Shane'owi świecą jedynie oczy.
To chyba dobrze...
Niespodziewanie ziewnęłam...czyżbym była zmęczona? Prawdopodobnie tak...
-Chce ci się spać?-Zapytał Shane
-Mhm...-Przytaknęłam cicho.
-Hmm...to wypadałoby znaleźć jkieś miejsce do spania...-Powiedział chłopak
-Wypadałoby...-Zawtórowałam niebieskookiemu.
-Chyba nawet wiem gdzie możemy spać...co powiesz na jaskinię za wodospadem?
-Może być-Pomyślałam na głos.
I już po chwili razem z chłopakiem szliśmy wzdłuż leśnej rzeczki rozmawiając na najróżniejsze tematy.
Nagle dookoła zaczął rozlegać się głośny szum, który zagłuszył naszą rozmowę.
Rozejrzałam się i zobaczyłam wodospad.
Po chwili poczułam jak ktoś mnie podnosi.
Był to oczywiście Shane, który stwierdził że przeniesie mnie przez wodospad.
Kiedy moje nogi na powrót dotknęły gruntu byłam już w jaskini.
Widok stąd był przepiękny!
Spływająca, wodna kurtyna, wydawała się być szkłem...szybą podczas burzy.
Z za wodospadu widniał rozmyty, nocny, leśny krajobraz.
Reasumując było:
ciemno, zimno i mokro, ale też uroczo i romantycznie.
Usiadłam na jednej ze skał i ziewnęłam
-Idź spać, Ali.-Usłyszałam Shane'a
Tak też zrobiłam i położyłam się na mokrych i zimnych kamieniach.
-Ale wiesz co?-Znowu usłyszałam niebieskookiego
-Hm?-Dałam więc mu znak aby kontynuował
-Połóż się na tym.-Powiedział brunet podając mi do ręki swoją bluzę
-Ale...
-Żadnych "ale"! Połóż się na niej i tyle!-Krzyknął chłopak
-Niech ci będzie.-Powiedziałam
-A ty?-Dodałam
-Co ja?-18-latek odbił pytanie.
-A ty nie idziesz spać?-Zapytałam
-Nawet gdybym chciał to nie mogę. Wiesz...wilkołak...mam urodziny...jest pełnia...krew bestii nie pozwoli mi spokojnie spać.-Wytłumaczył niebieskooki.
-Aha...no okej, ale masz tu być ja wstanę!-Rozkazałam
-Będę.-Zapewni mnie chłopak
-No dobra. To dobranoc-Rzuciłam i udałam się do krainy Morfeusza
............
Szłam lasem, aż nagle znalazłam się nad urwiskiem. Stała tu mała ławeczka.
Usiadłam na niej i wyjęłam papierosy z torby.
Zapaliłam jednego i spojrzałam w pustą przestrzeń przede mną.
Siedziałam sama i wypaliłam już trzy papierosy.
Nagle nade mną znalazło się dużo chmur, a z nich zaczęło kropić.
Był to lekki i delikatny deszcz...nie przeszkadzał mi...
Czułam czyjąś obecność...ale nie miałam pojęcia czyją...
Deszcz zaczął mocniej padać...a ja dalej go ignorowałam
Aż do momentu...
............
Uchyliłam oczy, a w zasięgu mojego wzroku nie było Shane'a.
Rozejrzałam się po całej grocie, ale ani śladu chłopaka
Zaczęłam się martwić.
Wstałam i ubrałam bluzę bruneta, ponieważ zrobiło mi się strasznie zimno.
Podeszłam do wyjścia i lekko wyjrzałam starając się nie zamoczyć.
Dalej ani śladu wilkołaka!
Wróciłam do jaskini i wzięłam torbę.
Wyjęłam z niej telefon i wybrałam numer niebieskookiego.
Poczułam wibrowanie w kieszeni bluzy.
Zajebiście! Nawet telefonu nie wziął! Krzyknęłam w myślach.
Po chwili stwierdziłam że poszukam go na własną rękę.
Jest dzień! Co mi się może stać? Potworki raczej poszły już spać!
Podeszłam do wyjścia i wychyliłam się stawiając nogę na jednym z kamieni przy wodospadzie.
Niestety ten był mokro i poślizgnęłam się spadając przy tym na ziemię.
Strasznie rozbolała mnie kostka, ale mimo wszystko opierając się o pień drzewa wstałam.
Ruszyłam przed siebie co jakiś czas podpierając się o pnie czy skały.
Jak znajdę Shane'a to rzucę mu się na szyję, pocałuję, a potem opierdolę za to zniknięcie!
No i ewentualnie opatrzę jego rany...
Szłam lasem, aż nagle znalazłam się nad urwiskiem. Stała tu mała ławeczka.
Usiadłam na niej i wyjęłam papierosy z torby.
Zapaliłam jednego i spojrzałam w pustą przestrzeń przede mną.
Siedziałam sama i wypaliłam już trzy papierosy.
Nagle nade mną znalazło się dużo chmur, a z nich zaczęło kropić.
Był to lekki i delikatny deszcz...nie przeszkadzał mi...
Czułam czyjąś obecność...ale nie miałam pojęcia czyją...
Deszcz zaczął mocniej padać...a ja dalej go ignorowałam
Aż do momentu kiedy usłyszałam grzmot bezpośrednio za mną.
Gwałtownie odwróciłam się i zobaczyłam...
*
Mam focha na bloggera!
Czemu? Skasował mi połowę rozdziału i dzisiaj od rana musiałam pisać od nowa...
Chyba zacznę te rozdziały gdzieś przekopiowywać...
No nic...
Nie zabijcie mnie za tę końcówkę...proszę...
Cieszcie się! Teraz możecie obstawiać kogo zobaczyła Alice!
Tak?...Nie...tak?...jak chcecie...
Zachęcam oczywiście do komentowania!

4 komentarze:

  1. Dziewczyno nie w takim momencie! :')
    Strzelam, zobaczy wilkołaka?
    Nie no nie wiem xD
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten niedosyt zachęca do czytania :>
      #potwierdzone_info #Jak_Polsat XD
      Nie powiem czy trafiłaś czy nie trafiłaś, bo nie mogę zdradzić fabuły, zobaczysz. :)
      No i oczywiście pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award! U mnie na ff znajdziesz pytania. Bye! <3 a zapomniałabym...TY POLSACIE!

    OdpowiedzUsuń