Otworzyłam drzwi i wpuściłam psa do środka.
Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie w kuchni.
19:45...chyba będę niedługo iść na to molo...pewnie będzie chłodno...może powinnam wziąć bluzę?
Złapałam więc Granatowy materiał wiszący na wieszaku i narzuciłam go na swój strój.
Jeszcze jedno spojrzenie na zegar...20:00...dobra to idę...w końcu mam jakieś 20 minut na molo, a Oli zawsze, ale to ZAWSZE! Był przed czasem.
Złapałam jeszcze telefon i słuchawki.
Zamknęłam drzwi i po chwili stwierdziłam że dla zabicia czasu...który zajmie mi pokonanie drogi, posłucham muzyki.
To też wyjęłam telefon z kieszeni spodni i włożyłam słuchawki do uszu
Odblokowałam telefon i weszłam w listę piosenek puszczając Freakshow.
Kiwałam głową w rytm piosenki i zastanawiałam się co Oliver ma mi do powiedzenia...
Heh...ciekawe...
A tak swoją drogą...ciekawe jest też to co robi teraz Shane...znaczy...ciekawe dla mnie...
Ale zadzwonić nie zadzwonię, nie wiem gdzie on jest, a przecież nie mogę popsuć planu...a pro po...
muszę się w końcu wziąć za Jeremy'ego...miałam go uwieś i zmusić żeby powiedział mi o...wszystkim...chociaż czy nie powiedział mi już wiele?
Chyba wystarczy żeby pokazał mi swojego "mistrza" i jego kryjówkę...wtedy to już z górki...
Jednak teraz idę spotkać się z przyjacielem.
Jeżeli on ma tajemnice, to czy ktokolwiek nie ma?
Wydawało mi się że znam Oli'ego jak własną kieszeń, a tu jeb!
I słowa "Będziemy musieli pogadać".
Nie lubię gdy ktoś tak mówi...mam...złe wspomnienia związane z tym zdaniem...
W każdym razie!
Chcę wiedzieć o co chodzi bo twierdzę że Oli to mój najbliższy przyjaciel.
Ja...chyba też powinnam mu nieco powiedzieć...
Między innymi to że jestem i za razem nie jestem wilkoła...czką?
Powiedzmy...
Poza tym to że mój chłopak jest wilkołakiem i to że znam łowcę i...i jeszcze kilka rzeczy.
Widziałam już molo...wspomniałam że było ono opuszczone, spróchniałe i zarośnięte trzciną?
Nie wiem...w każdym razie to mówię...
To że było stare i plaża była opuszczona dodawało temu miejscu pewnego...uroku i swego rodzaju tajemniczości.
Oli'ego jeszcze nie było...to było dziwne...
Zerknęłam na zegarek w telefonie, była 20:28, a tak jak wcześniej mówiłam Green zawsze zjawiał się przed czasem.
To było dziwne, ale mimo wszystko weszłam na stare molo i oparłam się o poręcz na końcu.
Słońce właśnie zachodziło.
"Szkoda że nie ma ze mną Shane'a..." Pomyślałam.
Od jeziora wiał chłodny wiatr i poczułam gęsią skórkę na moich nogach.
Naprawdę chciałabym żeby był tu ze mną Shane i...no ogrzał mnie trochę...tu jest tak pusto...może zmieniłby się dla mnie w wilka...
Ciekawe jak to przytulać takiego wielkiego, czarnego stwora...
W sumie jestem z nim dość sporo, a przy mnie przemienił się tylko raz i to nie specjalnie...
Ale tak naprawdę nigdy nie mówiłam że chciałabym obejrzeć go w wilczej formie...
Po...tym wszystkim go o to poproszę...
Wyjęłam słuchawki z uszu zerkając jeszcze raz na wyświetlacz.
20:30.
Oliver powinien tu być już od kilku minut...no nic...poczekam...
Czy raz na Ruski rok nie można się spóźnić?
Raczej można...
Patrząc na fioletowe obłoki i zachodzące za lasem słońce przypomniało mi się moje dawne hobby.
Dawno nie robiłam zdjęć...muszę przyjść tu z moim aparatem cyfrowym i...no i zrobić te fotki.
Usłyszałam kroki za plecami.
Wiedziałam że to Oliver więc się nie odwracałam.
-Sorry za spóźnienie...-Powiedział lekko zdyszanym tonem chłopak.
-Spoko...to co chciałeś mi powiedzieć?-Zapytałam nadal patrząc na słońce.
-Stwierdziłem że łatwiej będzie mi pokazać...tylko błagam! Nie bój się mnie.-Odpowiedział nastolatek
-O czym ty...-Zaczęłam i odwróciłam się.
Jednak widok...tego...skutecznie zatkał mi usta.
Przede mną stał...mój przyjaciel?
Takiego go...nie zapamiętałam...
Postać stojąca na wprost mnie była blada niczym trup, jego stopy przypominały bardziej szpony...to samo było z jego dłońmi.
Z łydek, przedramion i karku wyrastały mu czarne pióra, a z pleców wielkie, krucze skrzydła.
Na gołym brzuchu...tego widniały charakterystyczne blizny.
Zęby, kły, zarówno dolne jak i górne były zaostrzone.
Jednak oczy...one...były straszne...całkiem czarne i...puste...jakby wyżerały dusze i przewiercały się przez moją czaszkę na wylot.
A mimo tego...cierpiały.
A przynajmniej tak wyglądały.
-Oliver...czym jesteś?-Zapytałam spoglądając w przerażające, czarne ślepia
-Krukołakiem...nie boisz się?-Chłopak odbił pytanie
-Czego? Ciebie? Nie ważne czym jesteś, ważne kim. A wiesz kim jesteś? Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciela się bać nie będę. Z resztą, ja też muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego?-Wtrącił.
-Jestem na wpół wilkołakiem.-Przyznałam
-Wiedziałam! Wiedziałem że nie należysz do świata śmiertelników...ale czekaj...jak to "na wpół"?-Zapytał czarnopióry.
-Moja krew jest odporna na magię, a kiedyś ugryzł mnie Alpha.-Opowiedziałam w skrócie.
-Aha...a ja tak naprawdę nie mam 16 lat...-Chłopak zmienił temat.
-A ile?-Zapytałam więc
-116.
-CO!?-Krzyknęłam zaskoczona.
-To nic dziwnego w świecie nadprzyrodzonych. Mój ociec jest trzecim w kolejności *stworzenia przez Gaję, był jednym z jej strażników, ale o tym na historii czy wikipedii nie przeczytasz, a moja matka...ona była śmiertelniczką...i nie żyje od...parudziesięciu lat...dla tego nigdy u mnie nie byłaś...nie miałem gdzie cię zaprosić.
Znaczy...miałem dom, po matce, a kasę po ojcu ale...wiesz...miałem...no dla ciebie 14 lat więc...jak to możliwe żeby 14-latek mieszkał sam?-Powiedział chłopak
-Taak...wiesz...sam fakt o...twoim krukołactwie wystraszył mnie mniej niż twój wiek...jak to możliwe że wyglądasz na 16 lat?-Zapytałam
-To...jedna z krukołaczych właściwości...ale schodząc z tematu...czuję że coś wiesz...coś o czym i ja powinienem wiedzieć.-Chłopak pochylił się lekko, pomijając fakt że on z natury jest wysoki to w tej formie miał ponad 2 metry.
-W mieście są łowcy, a ja jestem...zakochana w wilkołaku.-Przyznałam
-Zakochana?-Chłopak jakby posmutniał
-Tak...coś w tym złego?-Odbiłam
-Nie spoko! Ja też jestem zakochany!-Uśmiechnął się ciepło
-W kim!?-Zapytałam dociekliwie.
Może to i dziwne, ale jego rasa mnie nie interesowała.
Kiedy przeżywałam ciężkie chwile on zawsze był przy mnie więc nie mogłabym skreślić go przez pochodzenie.
Szczerze powiedziawszy...wisi mi kto czym jest!
Bo przecież nie wybieramy kim się rodzimy.
Życie to nie gra.
Nie tworzymy postaci od początku kształtując jej wygląd niczym artysta rzeźbiący w glinie.
Mamy wpływ na nasze czyny, ale nie na pochodzenie.
Oli'emu trafiło się ono takie, ale czy to ważne?
-W....eee....ten no....długo by mówić....-Green nerwowo podrapał się po karku
-Oli...ustaliliśmy że nie będziemy mieć przed sobą tajemnic.-Przypomniałam chłopakowi
-Jaa...-Czarnowłosy zamyślił się na chwilę...
-Ja...-Powtórzył
-Oliver, bo ja nie wiem. Masz zamiar mi powie...-Urwałam.
Czarnooki pochylił się i obejmując mnie chłodnymi ramionami wpił się w moje wargi.
Odepchnąć go?
A może nie?
Moje myli przypominały jeden wielki popierdolony labirynt narysowany przez psychopatę.
Kocham Shane'a!
Prawda?
Już sama nie wiedziałam co czuję.
A Oli...on...tak dobrze całował...co prawda jego wargi były niczym lud, a przy tym delikatne, natomiast jego zaostrzone zęby przygryzały moją wargę.
Kocham, nie kocham, kocham, nie kocham...agrrrrr!
Nie wiem! Nie wiem kogo kocham! Kocham Shane'a, ale Oli...kocham ich oboje! Pomocy! Proszę niech mnie ktoś zastrzeli!
Kidy chłopak się odkleił spojrzał mi głęboko w oczy.
-Kocham...ciebie, Alice.-Powiedział. Jego czarne oczy zaświeciły się.
Wyczekiwał mojej odpowiedzi...czułam to, a jednak nie miałam pojęcia co i czy powinnam mówić.
-Jaa...-Zaczęłam niepewnie.
-Nie wiem...nie wiem co mam powiedzieć...-Przyznałam
-To po prostu powiedz czy mnie kochasz...-Poprosił Oliver
-...kocham cię...ale...kocham też Shane'a i...i nie wiem co mam robić!-Zbierało mi się na łzy.
-Spokojnie Al, uszanuję twój wybór. Kocham cię i najbardziej w świecie zależy mi na twoim szczęściu. Jeżeli kochasz tego wilkołaka...zrozumiem to.
Jeżeli jednak...wolisz mnie to...to powiedz, a obiecuję trwać przy tobie aż do śmierci!-Krzyknął.Nie wiedziałam kogo kocham!
Kochałam ich obojga...czułam się...rozerwana.
Chciałam zapaść się pod ziemię i przeczekać tam resztę moich dni.
-Ja...Oli...ja...nie wiem ja....ja...ja muszę iść do domu! Jest po 21 i ciotka pewnie się martwi, a co do tego to ja...muszę to przemyśleć.-Powiedziałam szybko i wyminęłam kruka.
Kiedy odeszłam dość daleko zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać. Usiadłam pod jakimś drzewem, a po moich policzkach ciekły łzy.
-Co się stało?-Usłyszałam...kto znowu!?
Podniosłam wzrok aby sprawdzić kto był właścicielem głosu.
*
Okay! Nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, a przecież Shane może być zajęty tak? XD
Po tym tygodniu PADAM!!!
Miałam dzisiaj trzy kartkówki pod rząd.
Na szczęście mam najsuper W-F'istę na świecie i pozwolił nam (dziewczynom) nie ćwiczyć.
(W-F był ostatni)
Poza tym to...PRZERWY!
Wiecie wyjmuję słuchawki, puszczam muzyczkę, chwila relaksu...a tu SRU! I każdy ma mi coś do powiedzenia! XD
Nie, nie ma że ciężki test masz z nami gadać bo foch! XD
A jak zachowasz ciszę na więcej niż 5 sekund to dostaniesz ochrzan.
A potem wielkie zdziwienie że jetem socjopatą XD
Lubię mieć przyjaciół no, ale ludzie zwierzęta! Bez przesady!
No nic...jeszcze nie ma 20, ale wali mnie to idę spać, dobranoc. Przepraszam za ewentualne błędy lecz ja i tak ich nie znajdę.
Jeżeli coś się wam rzuci w oczy (mówię o ortografii) to piszcie, poprawię.
No i...coś jeszcze...a tak!
*stworzenia przez Gaję - Gaja, boginii, pewnie kojarzycie czytałam, gdzieś kiedyś że wikokłaki, itp. były strażnikami Gaji to macie...ojciec Oli'ego był pierworodnym Krukołakiem. YAY!
No ok, to tyle...trzymajcie się!