niedziela, 13 września 2015

ROZDZIAŁ 56 "Oli"

Skąd ta kobieta może to wiedzieć...a jeżeli ma rację? To że czeka mnie wojna to wiem, ale...ale...ja...ja miałam żyć normalnie! Agrh! Pierdolę! Ona nic nie może wiedzieć!
Złapałam telefon.
Chciałam zadzwonić do Shane'a, ale...nie wiedziałam gdzie jest, a nie mogłam go wkopać.
Byłam zła, smutna i zagubiona.
Nie wiedziałam komu mogę się wyżalić. Nie miałam nikogo obok siebie.
Nagle urządzenie w mojej ręce zaczęło dzwonić...zaskoczyło mnie to.
-Oli?-Zapytałam cicho i bez wahania odebrałam połączenie
-H...halo?-Zaczęłam
-Alice!-Usłyszałam krzyk w słuchawce
-H...hej Oliver...-Przywitałam się niepewnie.
-Co u ciebie?-Zapytał chłopak
-ok...albo nie! Nie ok! Wszystko jest do dupy!-Krzyknęłam
-Co się stało?-Zapytał chłopak
-Długa historia i...i pewnie uznałbyś mnie za wariatkę.-Stwierdziłam
-Nie uznam cię za wariatkę...a z resztą jutro mi wszystko opowiesz.-Powiedział chłopak
-Jutro?-Zdziwiłam się.
-Obiecałem przecież że przyjadę jak najwcześniej.-Odpowiedział ciepło.
-Oli, nie wiem jak ci dziękować! Właśnie tego potrzebuję! Rozmowa z przyjacielem!-Mówiłam uśmiechając się.
-No widzisz ma się to wyczucie. Przyjdziesz po mnie na peron?-Zakończył pytaniem
-Jasne! O której będziesz?-Odbiłam
-Trochę po 6.-Powiedział przyjaciel.
-Na pewno będę.-Zaręczyłam
-No to do jutra. Wiesz jest już 23:48, wyśpij się.
-Ok, ok i...jeszcze raz dzięki.-Powiedziałam i rozłączyłam się
Wprost nie mogę w to uwierzyć! Mój Oli do mnie przyjedzie!
Podekscytowana i w sto razy lepszym humorze popędziłam do łazienki wziąć prysznic.
Zamknęłam drzwi i zrzuciłam z siebie ciuchy.
Śmiałam się, tańczyłam i skakałam jak szalona.
Wszystkie troski zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki!
Uśmiech nie schodził mi z ust.
Weszłam do kabiny i wyregulowałam wodę.
Podśpiewując piosenki namydliłam ciało i zmoczyłam włosy które umyłam szamponem, a potem spłukałam z siebie i z włosów całą pianę.
Nadal się śmiałam i nawet piana w oku nie popsuła mi humoru.
Czysta wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i skocznym krokiem wróciłam do pokoju.
Ubrałam cokolwiek, nastawiłam budzik i uśmiechnięta poszłam spać.
Znowu nie śniło mi się nic...tym razem bez żadnych przerywników.
Po prostu...nic.
To nawet lepiej...
Usłyszałam painkiller i otworzyłam oczy.
Wyłączyłam dzwoniący telefon i usiadłam na materacu.
Przetarłam oczy.
Była dopiero 5 rano, ale przecież musiałam iść na peron.
Wstałam i podeszłam do szafy.
Pod nosem nuciłam jakąś piosenkę, ale nie mam pojęcia jaką...
Wygrzebałam z szafy ciuchy, które idealnie nadają się na spotkanie z Olim.
Ubrałam się i wstąpiłam do łazienki w celu umycia zębów i ułożenia włosów.
Sprawdziłam godzinę.
Była 5:39, a na peron mam...nie wiem ile...wezmę taxi...
Zanim wyszłam z pokoju, zapięłam na ręce bransoletkę od Shane.
Złapałam jeszcze kilka dolców leżących na komodzie w przedpokoju i wyszłam z mieszkania.
Ku mojemu zaskoczeniu było strasznie zimno...ekhem! Jest wcześnie! Alice myśl!
Zganiłam się.
W tym momencie dostrzegłam postój taksówek.
Wsiadłam więc do pierwszej i przywitałam się z kierowcą.
Był to mężczyzna, około 30...30 paru lat.
-Na peron poproszę.-Powiedziałam, a już po chwili ruszyłam z miejsca.

NA MIEJSCU

Zapłaciłam odpowiednią sumę i wysiadłam.
Zerknęłam na zegarek w telefonie...5:57.
To już zaraz!
Cieszyłam się.
Usiadłam na ławce i wypatrywałam pociągu.
Ohh...Oliver! Nawet nie wiesz jak tęskniłam!
Dostrzegłam transport i zerwałam się podbiegając trochę i wypatrując chłopaka.
Hmmm...nie powinno to być trudne...znaleźć nastolatka z wygolonym bokiem i w glanach...
Rozglądałam się cały czas.
Drzwi otworzyły się i zaczęli wysiadać pasażerowie.
To tylko June-Lake więc tak jak myślałam wysiadły trzy osoby...a w tym Oliver Gregory Green!
-Oli!-Wrzasnęłam widząc chłopaka i ignorując jego bagaż rzuciłam mu się na szyję.
-Ali!-Brunet odwzajemnił mój uścisk.
-Tęskniłam...-Przyznałam
-A ja to nie?-Zapytał ironicznie
Uśmiechnęłam się szeroko i znów zarzuciłam ręce na kark chłopaka.
-Ał!-Usłyszałam
-Co jest?-Zapytałam więc.
Chłopak spojrzał na mój nadgarstek.
-Twoja bransoletka wplątała mi się we włosy.-Wskazał na prezent od Shane'a
-Aha...to sorry, idziemy?-Zapytałam
-Tak, tak...mam zarezerwowany hotel i spoko-Przyznał szarooki.
-No to super...to chodźmy. Tam jest postój taksówek. Pojedziemy do hotelu, zameldujesz się i...możemy gdzieś iść...jeżeli chcesz.-Mówiłam
-Pewnie że chcę! Musisz mnie nieco oprowadzić.-Uśmiechnął się brunet
-Z przyjemnością!-Krzyknęłam.
Doszliśmy do postoju i wsiedliśmy do auta...

W HOTELU

Oli dostał kluczyki i zostawił torby w pokoju.
-To gdzie idziemy?-Zapytał chłopak
-Hmm...może...eee...nie wiem...a jesteś głodny?-Odbiłam pytanie
-No zjadłbym coś...-Przyznał brunet
-No to chodźmy! Zam taką kawiarnię...tam dorabia moja koleżanka. Przy okazji cię przedstawię.-Zaproponowałam
-No spoko.-Stwierdził chłopak i już po chwili staliśmy przed hotelem.
-Proponuję autobus...ja mam migawkę, a co do ciebie...
-Soko też mam. Przecież działa w całej Kalifornii, a to jednak nadal ten stan.-Powiedział chłopak
-Aha, no to spoko...chociaż wiesz co? Tam jest dość blisko...chodźmy na piechotę. Opowiesz mi co w L.A...-Pomyślałam na głos.
-Okay! No to chodźmy!
Tak jak ustaliliśmy szliśmy na piechotę i co chwilę wybuchaliśmy głośnym śmiechem.
Oliver opowiedział mi kompletnie wszystko!
-O! Albo wyobraź sobie szkolny bal!-Zawołał
-No...-Rzuciłam
-No to wiesz, grzeczna zabawa i w ogóle z tym że...muzyka. No po prostu z Lul nie mogliśmy wytrzymać!
No to jak można przyjść bez telefonu i wspaniałej playlisty?
Wziąłem kabelek USB i jak DJ nie patrzył podpiąłem telefon do konsolki i puściłem Manson'a. Miny ludzi - bezcenne!-Zaśmiał się chłopak.
-Coś w stylu "Co to kurwa?"?-Zapytałam
-Dokładnie!-Krzyknął chłopak
-A pro po co u Lulu?-Znów zapytałam
-A wiesz...po staremu. Też chciała jechać, ale po tym co się stało rodzice jej nie pozwolili...-Opowiedział chłopak
-A co się stało?
-Jak to co? No się zakochała w Matt'cie, przespali się, a jak jej starzy się dowiedzieli to wiesz chyba...oni go nigdy nie lubili...-Powiedział Oli
-Poważnie? To musiała być niezłą awantura...a gadałeś o tym z Mattem?-Czuję się jak dziecko które o wszystko pyta...
-Tak, on naprawdę coś do niej czuje...zakazana miłość. Współczuję im. Lul ma szlaban na całe wakacje...chociaż wiadomo że i tak zwieje...-Ciemnooki nadal opowiadał.
-Na pewno...w każdym razie, jesteśmy na miejscu.-Uśmiechnęłam się wskazując na kawiarenkę.
-No to super.-Chłopak również się uśmiechnął.
Weszliśmy do małego kawowego budynku i usiedliśmy przy stoliku pod oknem.
-Hejo Alice!-Usłyszałam Kirę
-Siemanko!-Odkrzyknęłam
-Oli to Kira, moja koleżanka ze szkoły, Kira to Oliver mój przyjaciel z L.A.-Przedstawiłam ich sobie
-Hej.-Rzucił chłopak
-Cześć.-Odpowiedziała Kira-Co wam podać?-Zapytała po chwili blondynka
-Mi tylko coś do picia...może być...eee...mrożona kawa.-Stwierdziłam
-A mi...a co polecasz?-Zapytał czarno włosy.
-Ciastka z czekoladą są dobre...-Powiedziała szarooka
-No to poproszę.-Uśmiechnął się Oli.
-Spoks.-Rzuciła nastolatka i po chwili poszła za ladę po nasze zamówienia.
Natomiast ja i Green wróciliśmy do rozmowy.
-Ja ci opowiedziałem co w L.A, teraz ty powiedz co się działo tutaj.-Poprosił chłopak
-A no...też miałam bal...nic niezwykłego...miałam chłopaka, obecnie...obecnie nie mam...mam w pewnym sensie konflikt z barmanem i znam parę...dziwnych osób.-Opowiedziałam w skrócie.
-Czyli jednym słowem nie nudzi ci się...
-Na nudy nie narzekam. Pomimo faktu jak wielkie jest to zadupie to jednak jest ciekawie.-Uśmiechnęłam się lekko.
-No tak, ale miałaś mówić co się stało...-Przypomniał czarnooki.
-No wiem...więc...eemm...nie wiem czy powinnam...-Posmutniałam lekko
-Al...jeżeli myślisz że naprawdę stwierdzę że jesteś psychicznie chora to...chyba naprawdę jesteś.
Wiele widziałem, wiele słyszałem.-Uśmiechnął się ciepło
-To chyba naprawdę nie wiesz co chcę powiedzieć...
-Słowo klucz! "Chcę"! Jak chcesz to mów.-Przerwał mi
-Gregory...-Użyłam jego drugiego imienia
-Ej!-Krzyknął-Ile razy mam powtarzać? Nie nazywaj mnie tak...-Westchnął, a ja się zaśmiałam
-Wasz...ee...śniadania?-Podeszła Kira stawiając na stoliku kawę i ciastka
-No powiedzmy...to ile będzie?-Zapytałam grzebiąc w kieszeni aby zapłacić
-Za kawę 4$, a za ciastka 6,50$-Powiedziała blondynka, a my zapłaciliśmy.
-Dzięki.-Rzuciła szarooka biorąc pieniądze i wracając za ladę.
-Wracając...powiesz mi?-Zapytał Oli
-Sama nie wiem...-Chyba nie powinnam...
-Jeżeli to sekret to wiesz że nikomu nic nie powiem.
-Wiem...hmm...ale...nie uwierzysz mi.-Stwierdziłam. W końcu kto o zdrowych zmysłach uwierzy w wilkołaki? Nikt!
-Skoro mi nie powiesz to nie wiem czy uwierzę...-Chłopak oparł podbródek na ręce i wziął gryza ciastka.
-To się nie dowiesz...nie teraz.-Odpowiedziałam
-Ale kiedyś na pewno...jakie to dobre!-Jak miło z jego strony że zmienił temat.
Uśmiechnęłam się i sama wzięłam łyka kawy, która swoją drogą też była pyszna.
Po śniadaniu pożegnaliśmy się z Kirą i stwierdziłam że trochę oprowadzę chłopaka po mieście.
Najpierw poszliśmy pod moją szkołę, potem do parku gdzie kiedyś znalazłam Anabell...o czym mu nie powiedziałam...
Potem udaliśmy się nad jezioro.
Oliver chciał pływać, ale nie miał na sobie kąpielówek.
Umówiłam się z nim że jutro popływamy.
Było już po 20.
Green odprowadził mnie pod same drzwi.
Chciał przy okazji zobaczyć gdzie mieszkam i zobaczył.
Dostrzegła go ciotka i zamienili kilka słów...ona od zawsze twierdziła że Oli to dobry chłopak...nie dziwię się jej, bo to prawda.
Pożegnałam się z chłopakiem, a on poszedł do domu.
Poszłam do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i pomyślałam chwilę...
Oli do mnie przyjechał...czy teraz będzie dobrze?
Czy powinnam mu powiedzieć jutro o...wszystkim?
Nie wiem...
Cicho westchnęłam...no nic...chyba pora iść spać...pomyślałam.

PERSPEKTYWA SHANE'A

Telefon miałem zaspamowany wiadomościami od tej pustej blondi...kurwa no! Zabiję jak spotkam!
Przeczesałem włosy palcami i wróciłem do swojej warty.
Z racji tego że po lesie grasują łowcy, musimy siedzieć na wartach.
W oddali, na drzewie dostrzegłem błysk srebra, które raziło mnie w oczy...To nie był łowca bo po chwili zwiał...krukołak*? Super! Do pełnej kolekcji* brakuje mi coraz mniej!
Ehh...w tym June-Lake wszystko się osiedla...
Telefon znów mi zagwizdał.
-No kurwa! No!-Wybuchnąłem i wyjąłem urządzenie.
Odblokowałem wyświetlacz.
-Spotykamy się jutro?-Pusta blondi, 22:45
-NIE!!!-Ja,22:45
Kiedy ta idiotka zrozumie że nie mam ochoty z nią kręcić!?
Niech skończy się narzucać do cholery!
Grr...naprawdę, rozszarpię ją.
Wezmę za ramiona i rozerwę jej skórę, pozrywam ścięgna i połamie kości do hu...dobra Shane, spokój...łatwo mówić...nie sorry...łatwo myśleć...chociaż jak tak patrzę na ten spam to widzę że niektórym sprawia to problem...ehh...szkoda słów.
Oparłem się o ścianę...ciekawe co u Alice...
Znów spojrzałem na telefon...nie dzwoni i nie pisze...może powinienem się do niej odezwać...?
Przyłożyłem palec do ekranu...dzwonić? hmm...a może śpi? Nie wiem...w każdym razie stęskniłem się...dzwonię!
Kliknąłem "zadzwoń" i przyłożyłem telefon do ucha.
Pierwszy sygnał, drugi syg...
-Hej Shane...co jest?-Zaczęła nastolatka zaspanym głosem
-Zmęczona?-Zapytałem
-A żebyś wiedział, Oli mnie dzisiaj tak wyyyyyymęęęęęczyyyyyyyyyyył!-Krzyknęła czerwono włosa
-"Oli"?-Zapytałem zdezorientowany
-"wymęczył"?-Dodałem
-Oli to mój przyjaciel z L.A także bez stresu, a tak swoją drogą to tęsknie za tobą...-Usłyszałem smutek w głosie dziewczyny
-Też tęsknie...ale obiecuję że to już długo nie potrwa...w każdym razie...jakieś ślady?-Zakończyłem pytaniem
-Wiem kim jest łowca.-Odpowiedziała niebieskooka
-Kto!?-Zapytałem, czyżbyśmy byli na dobrej drodze!?
-Jeremy, barman w klubie niedaleko June-Lake...wiesz co? Na razie nic mu nie róbcie mam pewien plan, ale musisz uzbroić się w cierpliwość i lepiej zaraź się znieczulicą.-Poradziła
-Okey, a ma powiedzieć Lokil'owi o postępach?-Wolałem się upewnić jakie jest jej stanowisko w tej sprawie
-Możesz, ale to ty go lepiej znasz więc ty zdecyduj. Na razie nie możecie go atakować.-Stwierdziła nastolatka
-Okay.-Przytaknąłem
-Dobra, to ja idę spać. Dobranoc!-Zakończyła
-No, dobranoc.-Powiedziałem i rozłączyłem się
-Zmiana.-Podeszła do mnie Malia klepiąc mnie w ramię.
-Spoko.-Rzuciłem i ruszyłem do siebie
-Poczekaj! Jakieś info o łowcach?-Zatrzymała mnie niebiesko włosa
-Tylko przypuszczenia.-Nagiąłem prawdę i wszedłem do domu.
*
No to tak, miałam tu wstawić jeszcze obrazek, ale jeszcze nie mogę...jeszcze, jeszcze, jeszcze...za dużo razy używam tego słowa...
No nic, wracając...
Słownik!
*krukołaki - W skrócie ludzie zmieniający się w kruko podobne istoty...złoto działa na nie jak srebro na wilkołaki, a owe srebro nic mi nie robi, wręcz przeciwnie! Mają do niego słabość.
Są to bystre, szybkie, inteligentne, zabójcze i gadatliwe, a przy tym delikatne istoty.
*Do pełnej kolekcji - Po prostu Shane zlicza sobie istoty zasiedlające June-Lake i te które miał okazję spotkać.
No dobra chyba wyjątkowo nie mam o czym pisać w tym podsumowaniu...no to ja się żegnam!

5 komentarzy:

  1. Na wstępie bardzo dobrze że wytlumaczylas co to krukołaki bo nie byłam do końca pewna co to może znaczyć haha.
    Tak jak pisałaś pod moim komentarzem rozdział miał pojawić się dzisiaj i pojawił.
    Rozdział jak zawsze cudowny i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie obawiałam się że ktoś może nie wiedzieć więc widzę że to był dobry wybór dodać ten słowniczek.
      No i staram się nie rzucać słów na wiatr więc tak...:)
      Oczywiście dziękuję za miły kom i pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Mam dodać koma?-(czytaj głosem divy)-no niech będzię.
    -och dziękuje za ten komentarz...wielce poważna Damo Eskimosko (ukłon i to czytasz głosem służącego)
    „Droga Interueniente. Mam nadzieję, że Alice w końcu zauważy zniknięcie Nicole...Mam też nadzieje, że kolejny rozdział będzie równie słodki...z poważaniem Eskimoska *cmok, cmok*" A tak na poważnie rozdział w ciul słodziaszny i troche dramatyczny i komediowy...Po prostu brak słów. Pozdrawiam z łóżka w mroźnej krainie :* ;) <3 😘😘😘😘�😘😘😘😘😘😘😘😘😘☺☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroźne łóżko w mroźnej krainie i jak tu nie chorować!?
      Pożyczyć ci piecyk? A może kakao wolisz?
      Mam też niebieski ogień prosto z piekła :> XD
      Grzeje, ale nie pali =}
      W każdym razie dzięki za kom :>
      No i się nie bój Alice się skapnie!...kiedyś...XD
      No i pozdro :*

      Usuń
    2. Akurat od tego, że mam mroźne łóżko nie jestem chora...po tym jak poszłam do twojej szkoły gdzie było w kij gorąco nie dziwię się, że choruje xD Alice ma się skapnąć w następnym rozdziale jasne? NO! Pozdro z pod kołderki W mroźnym pałacyku xD :*

      Usuń