poniedziałek, 1 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 33 "Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć?"



Przecież ona nie musi umierać! Jest jeden sposób! Ryzykowny, ale jest! Zerwałem się i wyjąłem z kieszeni telefon, wybrałem numer Lokil'a i zadzwoniłem.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, zaczynałem wątpić czy on w ogóle odbierze.
-Halo?-A jednak!
-Słuchaj...mamy problem, ale możemy to naprawić!-Powiedziałem szybko
-Stop! Zwolnij! Co to znaczy "MY"?-Zapytał Alpha
-No bo ja nie mogę...nie chcę jej zabić tylko jej pomóc...-Powiedziałem nie jasno
-Ale o kogo ci chodzi?
-O Alice...-Przyznałem przyciszonym głosem
-Coś ty kurwa zrobił!?-Lokil jakby oprzytomniał
-Dlaczego od razu ja!? To nie moja wina, a TWOJEGO Alpha'y!-Krzyknąłem
-CO!? Agrr...czekaj! Gdzie ty tak właściwie jesteś?-Zapytał
-W szpitalu, Alcie próbowała się zabić i jest w śpiączce.-Powiedziałem szybko
-Domyślam się co mam zrobić. Będę tam za 10 minut.-Powiedział Lokil po chwili ciszy i rozłączył się.

CHWILĘ PÓŹNIEJ

Lokil wszedł do sali w której byłem ja i Alice.
-Skąd wiedziałeś która sala?-Zapytałam 20-latka
-Pani sekretarka była...miła...urok osobisty się po prostu ma!-Powiedział Lokil błyskając zadziwiająco białymi zębami.
-Dobra, już nie narcyzuj i pomóż lepiej!-Krzyknąłem.
-Przystopuj i mi nie rozkazuj, dalej jesteś tylko omegą. Wiem co mam zrobić, ale nie mogę tutaj.
Wiesz, krwi się trochę rozleje, a to szpital. Kamery są w każdej sali.-Powiedział Lokil
-Kurde! To co robimy?-Zapytałem zrezygnowany
-Na pewno się nie poddamy. Nie załamuj się. Damy radę!-Chwila! Czy Lokil właśnie mnie pociesza?
-Cz ty próbujesz mnie pocieszyć?-Zapytałem zdezorientowany.
-Tak. W końcu jestem twoim Alphą...nie chcę jednak cię stracić.-Wytłumaczył 20-latek.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Dobra! Lecimy z tym!-Alpha klasnął w dłonie. Chyba pierwszy raz zachował się w stosunku do mnie jak starszy, doświadczony brat.
-To co mam zrobić?-Zapytałem.
-Hmm...coś z kamerą...wiem!-Krzyknął chłopak
-Co?-Dopytałem
-Wywab gościa do monitoringu z pokoju z kamerami, a ja zatrzymam obraz z kamery w tym pokoju.-Wytłumaczył chłopak.
-Spróbować można.-Pomyślałem na głos
-To chodź!-Zawołał 20-latek wychodząc z sali.
Podeszliśmy pod pomieszczenie z monitoringiem i zaczęliśmy wcielać nasz plan w życie.
Zapukałam, po paru sekundach otworzył ochroniarz.
-Tak?-Zapytał swoim niskim głosem, a Lokil wcisnął się do pomieszczenia
-Bo...coś dzieję się na parkingu!-Udałem panikę
-Co!?-Zapytał facet
-No...na parkingu! Ktoś się kłóci i zaraz chyba dojdzie do bójki!-Krzyknąłem.
Ochroniarz pobiegł na parking, a my z Lokil'em wróciliśmy do sali z wyłączoną już kamerą.
-Serio? Na parkingu?-Zapytał zirytowany Lokil.
-No...cóż...i że w ogóle w to uwierzył!-Uśmiechnąłem się lekko.
Alpha odpowiedział tym samym i przeszliśmy do rzeczy.
-Daj mi jakąś szmatkę.-Powiedział Lokil.
Rozejrzałem się i wziąłem z podręcznej apteczki gazę wodoodporną
-Dzięki, o wodoodpornie! Dobry wybór.-Stwierdził Lokil
-Wiem. Szukałem czegoś co nie przesiąknie.-Powiedziałem
-Dobra rób swoje, ja stanę na czatach, bo nie mógłbym na to patrzeć.-Dodałem
-Ok.-Rzucił Lokil, a ja wyszedłem.

PERSPEKTYWA LOKIL'A

Shane wyszedł, a ja zająłem się swoim.
Po chwili namysłu na "wkłucie się" wybrałem lewy bok nastolatki.
Podwinąłem koszulkę i usztywniacz dziewczyny...o boże ile tu blizn! Pomyślałem...no nic, mus to mus...stwierdziłem i wbiłem w nią moje wilcze kły.
Krew, ludzka krew...tak dawno nie miałem tego w ustach...żądza krwi! Nie! Muszę się opanować! Krzyczałem na siebie w myślach. Z trudem, ale udało mi się przezwyciężyć naturę i wyjąć zęby z ciała dziewczyny. Przetarłem usta i okryłem nastolatkę z powrotem...mało efektowne nie?
No cóż to życie, nie film.
Podszedłem do drzwi i je uchyliłem. Ruchem głowy dałem Shane'owi znać żeby wszedł
-I jak?-Zapytał chłopak po wejściu.
-Myślę że będzie dobrze, ale ty się nią teraz zajmij, ja muszę lecieć bo nie chcę w was ingerować.-Powiedziałem i wyszczerzyłem zęby
-Ok, ale najpierw idź przepłucz usta z krwi.-Zalecił Shane.
-Ah! No tak!-Poszedłem więc do łazienki.

PERSPEKTYWA SHANE'A

Usiadłem obok dziewczyny i spojrzałem na maszyny...
-Ugh...-Alice ruszyła się i jęknęła cicho.
Od razu spojrzałem na nią
-G...gdzie ja...jestem?-Wydukała nastolatka
-W szpitalu...-Odpowiedziałem
-S...Shane? Co ty tu...-Dziewczyna zwróciła się do mnie
-...robisz?-Dokończyła
-Ja...ja chciałem zobaczyć jak się budzisz...-Przyznałem
-Shane...dlaczego tak boli?-Zapytała
-Co?-Dopytałem. Dziewczyna pokazała ręką na swój lewy bok...czyli już wiem, gdzie ugryzł ją Lokil...
-Bo...-Zacząłem
-Chcieliśmy cię uratować i...-Nie potrafiłem powiedzieć jej, że jest teraz tym przez co zginęła jej rodzina...
-Shane...powiesz mi?-Dopytała
-Bo ty...-Dalej dukałem
-Co ja?-Dziewczyna lekko oprzytomniała
-Bo ty jesteś...-Przełknąłem ślinę i wziąłem głęboki wdech...
-...jesteś tym czym ja...-Powiedziałem zawile
-Chyba nie mówisz że jestem...no...
-Jesteś...wilkołakiem.-Upewniłem ją
-Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć?-Dziewczyna zapytała, a z jej oczu wypłynęło kilka łez
-Bo nigdy nie przestanę cię kochać...-Powiedziałem i spojrzałem w jej turkusowe oczy...
*
No więc jest! Rozdział w poniedziałek aby poprawić humorki ^^
Dzisiaj byłam w kinie z klasą ^^
Byliśmy na "Avengers czas Ultrona" ^^
#Halk_taki_słodki #Bliźniaki #Pozdro_dla_kumatych
poza tym nie mieliśmy lekcji #Z_okazji_dnia_dziecka
Przesadzam z hashtag'ami i z tym "^^" no nic idę na odwyk XD
Miłej reszty dnia
PS. Wchodźcie do Eski (u niej nowy rozdział polecam serdecznie, interueniente)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz