czwartek, 30 kwietnia 2015

POST SPECJALNY!

Ok, zgodnie z obietnicą na 300 wyświetleń post specjalny!
Dzisiaj nie będzie rozdziału jako, tako i bardzo przepraszam, ale nie mam weny :<
Jednak w zamian za to otrzymacie ode mnie komiksową wersję Alice.
Rysowałam ją sama (przed chwilą) i wiem że nie jest to rysunek wysokich lotów, ale przynajmniej zobaczycie jak Alice wygląda w mojej głowie.
Jak pisałam jet to wersja KOMIKSOWA! Więc nie spodziewajcie się realizmu.
Ma to być rysunek, który przybliży wam wygląd tej postaci.
Może z czasem dodam też inne postacie, ale nie wiem. Poza Alice jest zainspirowana obrazkiem, który kiedyś widziałam i utkwił mi w pamięci. No i co?
Macie fotkę :>
Wiem filtrów nawalone, ale lepiej tak niż baz uwierzcie mi :>

środa, 29 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 15 "Wilkołaki i Żyletki"

Zaniepokoiłam się więc podeszłam do niego i zapytałam...(włącz to dla lepszego efektu :>)
-Shane...co ci jest?
-Nic! Idź! Proszę!-Krzyknął chłopak łamiącym się głosem.
-Shane, ale co ci jest?-Znów zapytałam z troską
-Alice...proszę! Wszystko ci wytłumaczę, ale teraz idź! Proszę!-Krzyknął prawie płacząc
-Shane...ja...o co chodzi!?-Krzyknęłam zdezorientowana i zatroskana
-Alice! Proszę! Nie chcę cię skrzywdzić!-Ponowił chłopak
-Shane...
-Alice! Teraz jest już za późno! Uciekaj! Szybko!-Wrzasnął.
Odsunęłam się powoli w tył. Kości chłopaka zaczęły głośno trzaskać i zmieniać swój kształt.
Wyrósł mu ogon, a jego głowa przybrała wilczą formę
Ciało chłopaka pokryła gęsta czarna jak noc sierść. Potwór, bo inaczej go nie nazwę, wyprostował się.
Miał on spokojnie ponad dwa metry. Po czym stanął jak wilk. Zaczęłam biec przed siebie. Wbiegłam w gęsty las, mając nadzieję że go zgubię.
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko, wilk spojrzał na mnie, po czym na warknął na żółtookiego.
Wystraszona Schowałam głowę w dół, teraz powinnam się obudzić! Dlaczego to nie jest sen!
Rozpłakałam się na amen.
-Nie rób jej krzywdy ze względu na mnie...-Niebieskooki wilk...wilkołak przemówił ludzkim głosem.
-Shane...powinienem cię ukarać, a wiem że to byłby najlepszy sposób!-Krzyknął żółtooki
-Jednak wiem też że ona jest mi potrzebna...-Dodał
-Masz więc szczęście! Ale jeżeli ona się wygada zginie! Rozumiesz! Masz mieć ją na oku! I masz mnie słuchać bo to JA JESTEM ALPHĄ!-Wykrzyczała żółtooka bestia
Ja...ja już nie mogłam wytrzymać i ze strachu straciłam przytomność.
.........
Nic...zero...pusta na środku, której stoję sama.
Czerń...świat zniknął
Chwila! Coś się dzieje...potwory...zabójcy!
Kusze, zęby, pazury! I...śmierć...krew koniec! NIC! TO KONIEC! ZOSTAŁA ŚMIERĆ...
Świat zniknął...świat zniknął...zniknął...on...nie ma już nic! Nie ma! To koniec! Jest tylko! Ś...Ś....ŚM...ŚMIE....jest tylko....ŚMIERĆ!
............
Otworzyłam oczy, po czym od razu je zamknęłam.
Znów je otworzyłam tylko że robiłam to dużo wolniej.
Rozejrzałam się po pokoju. Dobra, byłam u siebie...ale...to co stało się po dyskotece...było...prawdą?
Przecież...wilkołaki nie istnieją...ja...nie...to jest nie możliwe...nie...zaczęłam płakać w poduszkę.
Ja nie wieże...
-To nie może być prawdą...-Powiedziałam cicho.
-Alice...czemu płaczesz?-Do mojego pokoju wszedł Danny
-Nie...nic czasami każdy musi się wypłakać...-Spojrzałam na kuzyna
-Może i tak...ale ty za dużo już wypłakałaś...-Powiedział sześciolatek i usiadł na moim łóżku
-Ja...to pytanie może być dziwne, ale jak ja wróciłam do domu?-Zapytałam
-No taka niebiesko włosa dziewczyna cię przywiozła. Powiedziała że się przyjaźnicie i że ktoś wlał alkohol do picia i przysnęłaś.-Powiedział blondyn
-Aha...Malia...-Powiedziałam
-Dobra, leć. Muszę się ogarnąć.-Powiedziałam. Chłopiec wyszedł, a ja leniwe wstałam i podeszłam do szafy. Jest sobota, a ja jestem załamana. Wybrałam więc coś luźnego
(fotka)
Kiedy sięgałam po ubrania zorientowałam się że jestem w tym w czym byłam wczoraj.
Na ręce miałam bransoletkę od Shane'a. Dzisiaj księżyc wyglądał inaczej...nie był w pełni.
Kiedy patrzyłam na bransoletkę przypomniało mi się wszystko. zdjęłam ją i rzuciłam na łóżko...albo może pod łóżko. Nie wiem i nie zamierzam sprawdzać. Przebrałam się, brudne ciuchy wrzuciłam do kosza na pranie, a włosy związałam w luźny warkocz.
Miałam...depresję, bałam się, ale nie chciałam tego okazywać...chciałam...zapomnieć...
Zmyłam makijaż i zeszłam na dół.
-Oh, Alice! Już jesteś! Dobrze jedz sobie.-Uśmiechnął się wujek. Koślawo odwzajemniłam gest i usiadłam przy stole.
Szybko zjadłam jajecznicę, którą przygotowała ciocia i chciałam iść na górę.
-Alice, zaczekaj!-Zawołała ciotka, więc odwróciłam się do niej.
-Wychodzimy dzisiaj z Danny'm do zoo.-Powiedziała ciocia
-Chcesz iść z nami?-Dodała
-Nie dzięki.-Powiedziałam lekko zachrypniętym głosem i poszłam do pokoju.
Wzięłam do ręki gitarę i notatnik z nadzieją że uda mi się przelać ból na papier.
Niestety zero weny. Byłam wrakiem...zostało mi pogapić się w internet...
Włączyłam laptopa i weszłam na You Tube włączyłam muzykę  ponieważ zatracenie się w muzyce było teraz jedynym co mogło wyciągnąć mnie z depresji. Mój telefon wydał z siebie dźwięk oznaczający esemesa. Odblokowałam ekran...-13 nowych wiadomości i 3 telefony...wszystko od Shane'a...-Westchnęłam. Z jednej strony boję się go, a z drugiej...kocham.
Otworzyłam wiadomości i zaczęłam czytać
-Alice daj mi wytłumaczyć...-Shane 7:12
-Proszę...-Shane 7:15
-Alice ja dalej cię kocham.-Shane 8:10
-Alice proszę...-Shane 8:27
-Alice odpisz mi...-Shane 8:30
-Alice...-Shane 9:00
-proszę...-Shane 9:16
-Zrozumiem jeżeli ty nie chcesz ze mną być, ale daj mi wytłumaczyć.-Shane 10:16
-Mogłabyś chociaż odebrać telefon?-Shane  10:19
-Alice...-Shane 10:20
-proszę-Shane 10:21
-No weź...-Shane 10:22
-Proszę...-Shane 10:30
Zaczęłam płakać nie wiem czemu jestem taka słaba. Rodzina już wyszła, a ja znów mam depresję.
Poszłam do łazienki zmyć łzy z twarzy.
Włączyłam wodę i przemyłam twarz.
Machnęłam ręką zrzucając swoją kosmetyczkę.
Podniosłam mały pojemniczek, a potem zaczęłam pakować kosmetyki...kiedy prawie wszystko było już w kosmetyczce z podłogi błysnął mi w oczy mały prostokątny kształt.
Podniosłam ostre narzędzie...żyletka...kiedyś się nią cięłam...kazali mi ją wyrzucić, czemu ja ich* nie posłuchałam?
Uniosłam koszulkę i przyłożyłam zimny, ostry metal do skóry na miednicy...
było tam już wiele, krótkich i długich blizn...zawahałam się...może lepiej tego nie robić?
Może lepiej...może lepiej jeżeli podetnę sobie żyły?
Nie...nie zbiję się...Pomyślałam i przecięłam skórę na biodrze.
Jedna kreska, dwie, trzy. Po chwili ciepła krew zaczęła wypływać z płytkich nacięć...
Nie chciałam robić sobie głębszych blizn...tyle mi wystarczy...poczułam się dziwnie lepiej. Wypukałam żyletkę i przemyłam rany. Narzędzie schowałam do kosmetyczki, aby nikt nie wiedział że znowu to robię. Wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko...co mam zrobić?
To nie ma sensu...mój ukochany jest potworem...a ja...ja przez takie coś jak on straciłam rodziców i rodzeństwo...nie...nie dam sobie rady...dlaczego nie może być przy mnie mamy?
Znów się rozpłakałam...
_________________________________________________________________________
Ok, rozdział taki sobie i wiem o tym, ale jestem jakaś taka przymulona '-'
Od rana...
Nie ważne! Rozkręcam się!
Wielkie dzięki za 300 wyświetleń! :)
Czuję się zaszczycona tak wielką liczbą odwiedzin :)
Nie myślałam że w tak krótkim czasie zdobędę aż tyle wyświetleń :>
Jeszcze raz dziękuję! Postaram się wymyślić z tej okazji coś specjalnego!
A poza tym wyobraźcie sobie mój zaciesz, kiedy weszłam na bloga i w statystykach zobaczyłam tę piękną liczbę :>
Teraz skojarzył mi się film "trzystu" XD
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko komentarzy o'v'o
* Ich - Kim oni są!? Psycholog i opiekunowie rudej :>
Oczywiście macie też bloga Eski

wtorek, 28 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 14 "Dyskoteka - Początkiem Problemów"

............
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko, wilk spojrzał na mnie, po czym na warknął na żółtookiego.
Wystraszona Schowałam głowę w dół, orientując się przy tym że jestem w sukience.  Nagle wszystko zniknęło i zostałam sam na sam z muzyką.
............
Obudziłam się gwałtownie zrzucając przy Tym Rocky'ego. Najwidoczniej pies spał ze mną. Wstałam więc i "przeprosiłam" zwierza.
Chwilę później podeszłam do szafy i wybrałam strój.
(Fotka )

Postanowiłam że dzisiaj zrobię sobie tylko kreski.
Ubrana i gotowa wyszłam do szkoły.
Pomyślałam że nie chce mi się iść do sklepu, więc weszłam do budynku.
Zauważyłem tą całą Nicole. Stwierdziłam że za gadam do niej i podeszłam do rudej.
-Hej...to ty jesteś Nicole?-Zaczęłam.
-Tak, a ty Alice? -Odbiła pytanie
-Tak, nie wiedziałam że jestem taka znana - Zaśmiałam się
-Nie tylko znam Kirę i Kate, opowiadały mi o tobie
-Haha czyli wiesz tyle ile one!-Zaśmiałam się.
Nagle naszą rozmowę przerwał fakt że ktoś ktoś zasłonił mi oczy swoimi zimnymi dłońmi.
-Zgadnij kto!? - Krzyknął swoim zachrypniętym głosem.  Od razu rozpoznałam że to Shane.
-Shane? -Zapytałam choć byłam pewna odpowiedzi.
-Zgadłaś misiek!-Krzyknął uradowany chłopak. Po czym pocałował mnie w usta.
- Pamiętasz że idziemy na dyskotekę? - Zapytał brunet.
-Jak mogłabym zapomnieć!? - Udałam oburzenie.
-A tak w ogóle to to jest Nicole.-Przedstawiam dziewczynę chłopakowi.
-Dobra, ja was zostawiam gołąbeczki - Powiedziała czerwonowłosa.
- Spoko to do zobaczenia później! - Krzyknęłam.  Niespodziewanie Shane pociągną mnie w nieznanym mi kierunku. Okazało się że wyszliśmy na szkolny dziedziniec.
Chwila...to ta szkoła ma dziedziniec.
No ok...więc na dziedziniec.
Stało tu sporo osób.
Ni z tego ni z owego Shane wlazł na drzewo na środku dziedzińca.
Po chwili chłopak zaczął drzeć się na całe gardło
- Oficjalnie ogłaszam że ja, Shane mam dziewczynę, a jest nią ta oto czerwonowłosa Alice Storm!!!
Po chwili wszyscy zgromadzeni, (a tych osób, jak pisałam wcześniej było sporo)
Zaczęli buczeć "Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu".
Ja zarumieniłam się cała, a Shane zeskoczył z drzewa i pocałował mnie namiętnie.
Chciałabym żeby ten pocałunek trwał w nieskończoność, ale jak zawsze coś musi pójść nie tak!
Widzicie zadzwonił dzwonek...zemszczę się! Zobaczycie!
Pierwsza była matma, a potem przerwa, na której chyba z 10 razy powtórzyłam słowa "Tak, jestem z Shane'em". Robi się to męczące, ale jak się kocha...takiego "buntownika" to trzeba pocierpieć XD
Po wszystkich lekcjach wracałam do domu...a właściwe zostałam odwieziona przez Shane'a....jak zwykle.
Zanim weszłam do domu Shane powiedział że będzie po mnie trochę przed siedemnastą

O 16:15

Stwierdziłam że jest już odpowiednia godzina żeby się ogarnąć. Więc podeszłam do wieszaka na, którym wisiała moja sukienka na tę noc.
(fotka)


Ubrałam ją oraz moje "dodatki".
No hej! Może to i dyskoteka, ale kto powiedział że nie mogę iść tam w glanach!?
No właśnie! NIKT!!!
Ubrana już poszłam do łazienki zrobić sobie makijaż.
Stwierdziłam że skoro idę na imprezę to mogę zaszaleć.
Więc smoky eyes i czerwone usta były idealne!
Nagle na z dołu usłyszałam dźwięk charakterystyczny dla dzwonka do drzwi.
Zaszłam szybko na dół i otworzyłam drzwi.
Tak jak myślałam to Shane w końcu przyszedł...
-Wow...-Powiedział chłopak
-Pięknie wyglądasz...-Dodał, na co oczywiście moją twarz spowił rumieniec
-Ty też.-Przyznałam cicho.
(strój "galowy" Shane'a)
Staliśmy chwilę w ciszy wpatrzeni w siebie na wzajem.
-To...jedziemy?-Chłopak przewał ciszę
-Jasne.-Przytaknęłam i wyszłam z domu...Jezuuu!!! Zapomniałam! Ale ja jestem głupia! Shane ma motocykl, a ja co? W sukience! Ja per...dobra mam to gdzieś ten wieczór ma być zajebisty!
Pouczyłam się i podeszłam do maszyny bruneta.
Stwierdziłam że nie ma co i nie założę kasku ponieważ to bez sensu żeby tak niszczyć moją wspaniałą fryzurę.
-Prawie zapomniałem!-Krzyknął chłopak po czym stanął przede mną.
-Zamknij oczy i wyciągnij rękę.-Powiedział niebieskooki. Wykonałam jego prośbę i po chwili poczułam zimne coś dookoła nadgarstka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam na mojej ręce śliczną bransoletkę z księżycem w pełni.

-Jej...jest śliczna dziękuję!-Powiedziałam i przytuliłam chłopaka. On w odpowiedzi się uśmiechnął
Razem pojechaliśmy pod szkołę

PERSPEKTYWA SHANE'A

Póki co, było spoko. Alice podoba się bransoletka, to dobrze, bo dziewczyna jest mnie ważna.
Poza tym głowa boli mnie tylko trochę, a księżyc już na niebie.
Mam nadzieję że później mi nie odbije...ale szczerze powiedziawszy to Lokil pewnie nie ma racji.
Nie to że coś bo jakby nie patrzeć powinienem go słuchać, ale on się myli! Alice nie może być tą za kogo on ją ma, ale może być tą za kogo uważam ją ja.
Nie ważne wystarczy tego myślenia.
Razem z dziewczyną weszliśmy na salę gimnastyczną.
Od razu spotkaliśmy Kate i Kirę.
-Hej!-Alice próbowała przekrzyczeć muzykę (której nie polecam, ale taka zwykle jest na imprezach :P)
-Siema!-Odkrzyknęły dziewczyny.
Nastolatki porozmawiały trochę na różne tematy. W czwórkę usiedliśmy przy jednym ze stołów...muszę znaleźć sobie jakieś męskie towarzystwo...no tak wszyscy IDIOCI dali się skłóć!
Dobra ja nie ogarniam. Nie siedzę z nimi i mam się dobrze! Poza bólem głowy, ale...da się przeżyć.
Postanowiłem nie siedzieć jak ten down tylko zaprosić Alice na parkiet.
-Zatańczysz?-Zwróciłem się do dziewczyny, na co ta odpowiedziałam uśmiechając się
-Pewnie!
Zaczęliśmy tańczyć do rytmu szybkiej muzyki. Przetańczyliśmy dwie "piosenki".
Nagle muzyka zwolniła.
Ognisto włosa chciała iść, lecz ja złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.
Położyłem ręce na biodrach dziewczyny, a ona swoje zarzuciła na mój kark opierając swoją głowę o moją klatkę piersiową. Tańczyliśmy w rytm muzyki. Szczerze zapomniałem o otaczającym nas świecie, po prosu teraz liczyła się tylko ona...spojrzałem z góry na twarz nastolatki i zobaczyłem że czerwono włosa ma zamknięte oczy i się uśmiecha. Sam też podniosłem kąciki ust. Było wspaniale...pozostało tylko tego nie spieprzyć...
Piosenka dobiegła końca. Spojrzałem na dziewczynę i pocałowałem ją namiętnie w usta.
Pierwszy raz od dawna poczułem się...jak...normalny, zakochany nastolatek...niestety nie dane było mi długo cieszyć się tym uczuciem. Dopadł mnie potworny ból, nie tylko głowy...wszystkiego...nie mogę tego w sobie tłumić...ja nie dam rady! Muszę coś zrobić.
Kiedy z dziewczyną odkleiliśmy się od siebie powiedziałem.
-Alice...muszę już iść...-Puściłem dziewczynę zacząłem zmierzać w stromę wyjścia na boisko.

PERSPEKTYWA ALICE

-Alice...muszę już iść...-Powiedział Shane po czym mnie puścił i zaczął zmierzać w kierunku wyjścia...no za przeproszeniem, ale CO KURWA! Jak zwykle przed 20 znika. Nie! Nie tym razem!
Muszę dowiedzieć się gdzie on idzie! Poszłam więc za niebieskookim.
Przeciskałam się przez tumy nastolatków i prawie zgubiłam Shane'a. Na szczęście dla mnie, chłopak jest wysoki i mogłam go zobaczyć. Jak się okazało brunet wyszedł tylnym wyjściem...więc ja za nim.
Kiedy dostałam się na zewnątrz. Zobaczyłam Shane'a klęczącego na środku boiska. Brunet ciężko oddychał. Zaniepokoiłam się więc podeszłam do niego i zapytałam...
_________________________________________________________________________
Sru!
I urwałam rozdział. Wiem idealny moment! :>
Mimo wszystko przyznam że początkowo miałam urwać po słowach "-Ty też-Przyznałam cicho.", ale stwierdziłam że nie będę taka wredna :>
Wręcz przeciwnie! Może i urwałam w najgorszym momencie, ale mam już napisany początek next'a :)
Dodam też że słucham sobie muzyki z następnego rozdziału wredna ja! i przyznam że jest świetna :>
Ok, nie ważne.
Macie oczywiście bloga Eski (skrót od Eskimoski :>)

niedziela, 26 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 13 "I wtedy...złączył nasze usta w pocałunku"

............
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko, wilk spojrzał na mnie, po czym na warknął na żółtookiego. Wystraszona spuściłam głowę w dół. Nagle wszystko zniknęło i zostałam sam na sam z muzyką.
............
Otworzyłam oczy i wyjątkowo wyspana wyłączyłam budzik. Czułam że dzisiaj mam wyjątkowo dobry dzień. Szczęśliwa jak nigdy wstałam z mojego legowiska i podeszłam do szafy z celem wybrania stroju na dziś.
(fotka)
Z ubraniami poszłam do łazienki...codzienna rutyna i zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie kuzynowi i zostawiłam je w lodówce na której zostawiłam kartkę
"Mama i tata wrócą jak będę w szkole, w lodówce masz kanapki. Zachowuj się!
Alice"
i wyszłam do szkoły. Była dopiero 7:13, szkoła zaczynała się o ósmej, więc poszłam na piechotę.

POD SZKOŁĄ

Postanowiłam że kupię sobie jeszcze energetyka
Nadal nie zrobili dostawy więc musiałam postawić na inny smak.
Potem weszłam do szkoły i jak zwykle podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i  już miałam wrzucić torbę kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu
-Siema.-Powiedział Shane. Odwróciłam się więc do chłopaka i...
(strój Shane'a)

-Hej!-...przywitałam się.
-Mam takie pytanie...chce ci się iść na lekcje?-Zapytał brunet
-Szczerze to nie, al...
-To chodź na wagary.-Przerwał mi chłopak. Szczerze powiedziawszy miałam mieć dzisiaj dobry dzień...więc co mi szkodzi?
-Spoko.-Zgodziłam się. Brunet w odpowiedzi uśmiechnął się łobuzersko i złapał mnie za rękę. Wzięłam torbę i zamknęłam szafkę, po czym poszłam za chłopakiem. Śmiejąc się wybiegliśmy z budynku i wsiedliśmy na motor niebieskookiego.
Shane odpalił motor.
-Dokąd jedziemy?-Zapytałam
-Zobaczysz...-Odpowiedział tajemniczo po czym ruszyliśmy.
Jechaliśmy całkiem normalną drogą po czym skręciliśmy w zarośniętą dróżkę.
Wystraszyłam się trochę, pomimo że przy chłopaku czułam się pewnie to jednak znam go tylko osiem dni. Moje rozmyślenia przerwał fakt że się zatrzymaliśmy. Byliśmy w lesie, ale szum jeziora był słyszalny. Shane bez słowa złapał mnie za rękę i pociągnął w jakieś zarośla...taak...to było dziwne, ale w ostateczności mam glany...jako...broń...
Chłopak sprawnie wskoczył na gałąź jednego z drzew...jak on to...nie wiem.
Usiadł na niej i pomógł wejść mi. Usiadłam na drzewie i moim oczom ukazał się piękny widok.
(fotka)
-WOW...-Zaniemówiłam
-Ładnie tu, no nie?-Zapytał chłopak
-Tak...skąd ty znasz takie miejsca?-Odbiłam pytanie
-No...wiesz w June Lake żyję od urodzenia...-Powiedział brunet
-I czasami mi się nudzi...-Dodał
-Wtedy chodzę...po lesie, uspokaja mnie to...-Zakończył
-Ja dla zabicia czasu gram na gitarze...-Przyznałam
-W takim razie będę musiał kiedyś posłuchać.-Uśmiechnął się Shane co odwzajemniłam.
-Wiesz? Masz ładne oczy...-Powiedział chłopak patrząc na mnie
-Dzięki...-Zarumieniłam się i spuściłam głowę, aby chłopak tego nie zauważył.
-Nie wstydź się, twoje rumieńce są...słodkie...-Skomentował brunet.
Sprawił tym samym że moje poliki pochłonął jeszcze większy rumieniec. W odpowiedzi chłopak zaśmiał się i złapał mój podbródek ciągnąc go do góry, przez co zmuszona byłam spojrzeć na  niego.
Shane obiema rękoma ujął moją twarz po czym zbliżył się na tyle że nasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów.
I wtedy...złączył nasze usta w pocałunku, który odwzajemniłam.
Swoje palce wplotłam w kruczoczarne włosy Shane'a, pogłębiając tym samym nasz pocałunek.
Kiedy rozłączyliśmy się, brunet spojrzał na mnie i powiedział
-Kocham cię...
-Ja ciebie też...-Odpowiedziałam i znowu pocałowałam chłopaka.
Małe metalowe kolczyki na jego ustach były lodowatymi kreskami, których dotyk czułam na swoich wargach. Chłopak z jednej strony był delikatny, a z drugiej przygryzał moją wargę co było "dominujące" z jego strony i przyznam że było też pociągające.
Kiedy odkleiliśmy się od siebie zobaczyłam wielkie szczęście w lodowatych oczach chłopaka.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej byłam w szoku.
Po chwili gałąź na, której siedzieliśmy zatrzęsła się na tyle mocno że spadłam. Na (nie) szczęście pod nami była woda więc do niej właśnie wpadłam. Było płytko, ale nie zmienia to faktu że upadając na tyłek zanurzyłam się cała. Po chwili chłopak pomógł wyjść mi z wody na brzeg.
Po woli robiło się zimno nic dziwnego było ok.16...jak ten czas szybko leci...
Brunet zdjął kurtkę i dał ją mi. Razem doszliśmy do jego motocykla. Chłopak zapiął mi kask
i odwiózł mnie do domu.
Pod drzwiami pożegnaliśmy się pocałunkiem. Resztę dnia spędziłam normalnie.
Ciocia i Wujek już wrócili i z tej oto okazji na obiadokolację jedliśmy omlety.
Spać poszłam już o 20:16. No bo Hello! Jutro idę na dyskotekę z...moim...chłopakiem.
O Jezu! Ja mam chłopaka! Dobra, po podniecam się tym jutro...

_________________________________________________________________________
"Dobra po podniecam się tym jutro..."-Mój nowy ulubiony tekst XD
Będę z niego korzystać jak...brakuje mi porównania, POMOCY!...nie wiem o'.'o*
Słowniczek XD
o'.'o - Autorska zarumieniona buźka :)
Przesadzam z emotkami. :(
Dobra macie bloga eskimoski :)
I co? I do czternastego rozdziału :)

sobota, 25 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 12 "Powiedziałaś że Shane się zakochał...(!?)"

PERSPEKTYWA ALICE
Był późny wieczór Danny grał sobie na kompie w grę którą zainstalowałam mu jakąś godzinę temu.
Nudził mi się...w piątek idę na dyskotekę z Shane'em...a tak swoją drogą czy w piątek przypadkiem nie jest pełnia...chyba jest...nie ważne. Zastanawiał mnie też fakt dlaczego od 19 do 5 nad ranem z brunetem nigdy nie ma kontaktu.
To było dziwne, ale co tam.
-Obejrzyjmy jakiś film...-Usłyszałam proszący głos kuzyna.
-No ok, ale co chcesz obejrzeć?-Zapytałam odwracając się w jego stronę.
-Mmmm...coś o wilkołakach.-Powiedział chłopczyk.
-No ok...to chodź znajdę coś na cda, ale oglądamy u ciebie.-Stwierdziłam i poszłam do pokoju kuzyna.
-Możemy obejrzeć "Underword", ale nie mów mamie ani tacie że ci to puściłam...ok?-Zaproponowałam. To nie była nasza pierwsza akcja w tym stylu. Zawsze oglądamy filmy dla ludzi w moim przedziale wiekowym kiedy wujek i ciocia są za domem.
-Ok!-Odpowiedział entuzjastycznie Danny.

121:13 MIN. PÓŹNIEJ

Po obejrzeniu filmu zrobiłam kolację i kazałam Danny'emu iść już spać. Chłopiec zjadł posiłek i ruszył do łóżka. Sama poszłam w jego ślady. Zjadłam, umyłam się ubrałam bluzę z kotkiem i poszłam spać
............
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko, wilk spojrzał na mnie, po czym na warknął na żółtookiego. Nagle wszystko zniknęło i zostałam sam na sam z muzyką.
............
nieeeeeeee...dzisiaj środa! Grr...dobra idę do szkoły.
Wstałam z łóżka i jak zwykle podeszłam do szafy. Wybrałam struj na dziś
(fota)
i tradycyjnie poszłam z nim do łazienki. Ułożyłam włosy, zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam wcześniej przygotowany komplet.
Następnie poszłam do kuchni przygotowałam trzy kanapki. Jedną zjadłam, a dwie zostawiłam w lodówce, na niej przyczepiłam kartkę na której zostawiłam wiadomość kuzynowi
"Danny, w lodówce masz dwie kanapki. Mama i tata wrócą o 13. Niczego nie popsuj i wychodź, dopóki nie wrócą. Pograj w coś na kompie, albo obejrzyj sobie jakiś film.
Pozdro Alice"
Wyszłam z domu o 7:13. Stwierdziłam że spokojnie zdążę na piechotę.
Podczas drogi do placówki. Dostałam esemesa
-Przypominam o dyskotece w piątek ;)-Shane 7:28
Uśmiechnęłam się mimowolnie i odpisałam.
-Jak mogła bym zapomnieć!? :P-Alice 7:29
Nasza "rozmowa" na tym się skończyła.
Kiedy doszłam do szkoły była 7:30, stwierdziłam więc że pójdę kupić sobie monster'a i jak zwykle weszłam do sklepu i wzięłam napój. Jako że nie było mojego ukochanego montera original, zmuszona byłam kupić yellow. No cóż bywa. Z energetykiem podeszłam do kasy i zapłaciłam za niego.
Następnie sprawdziłam godzinę była dopiero 7:35. Weszłam do szkoły i zostawiłam w szafce torbę.
Usiadłam na drewnianej ławce na korytarzu i otworzyłam monster'a.
Nagle do szafki na przeciwko mnie podeszła pewna niebiesko włosa dziewczyna.
Mała kurtkę moro i podarte rurki, do tego miała glany. Oczywiście pomyślałam że jest to Lulu i podeszłam do dziewczyny.
-Przepraszam...-Zaczęłam
-Tak? Odwróciła się dziewczyna. Nie to nie była Lulu. Dziewczyna maiła czarne oczy i zero pieprzyków.
-Wybacz...pomyliłam cię z kimś...-Przyznałam się zawstydzona
-Nie no spoko. A czy to nie ty przypadkiem idziesz z Shane'em na dyskotekę w piątek?-Zapytała. Skoro wie o tym dziewczyna, której nie znam to kto jeszcze o tym wie!?
-No taak...
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Nie ma to jak wiedzieć że ten "buntownik" się zakochał.-Dodała.
Zdezorientowana zmarszczyłam brwi.
-O Jezu. Sorry zapomniałam że ty nie wiesz kim jestem! Shane jest moim...kuzynem. Wiesz, więzy krwi-Puściła oczko i zaśmiała się.
-Aaaaa...czekaj że co!?-Wystrzeliłam
-Nie rozumiem...-Teraz to ona zmarszczyła brwi
-Powiedziałaś że Shane się zakochał...-Przypomniałam
-No tak! Nie czujesz tego jak przyśpiesza mu serce w twoim towarzystwie, ale jak bardzo ma rozszerzone źrenice...--Wymieniła
-Jak teraz tak o tym mówisz to może, ale wiesz...Shane to tylko mój kolega...-Powiedziałam.
-Ojej. On sam się nie przyzna, ale się zakochał i to jest prawda.-Powiedziała dziewczyna.
-A no właśnie! O wilku mowa!-Krzyknęła i poszła do niebieskookiego
(strój Shane'a)


PERSPEKTYWA SHANE'A

-Idioto, czy ty mózgu nie masz?-Podeszła do mnie Malia.
-O dobrze cię widzieć.-Odpowiedziałem sarkastycznie.
-Naprawdę jesteś głupi...-Westchnęła
-Ale o co ci chodzi?-Zapytałem
-Czy Lokil nie wyraźnie powiedział ci że NIE możesz iść na tą dyskotekę? W ogóle nad sobą nie panujesz, a jesteś zakochany...-Zaczęła niebiesko włosa.
-Ale o co ci chodzi. Dam sobie radę.-Prychnąłem
-Jak ty nic nie rozumiesz. Pozwól że ci wytłumaczę. Co pamiętasz z nocy?-Zapytała
-Nic...-Odpowiedziałem
-No właśnie! A wyobraź sobie co będzie w piątek w PEŁNIE.-Podkreśliła słowo "pełnia"
-To nie twoja sprawa...-Powiedziałem zdenerwowany.
-Ja nie prosiłem o ten cały "dar" to nie mój problem tylko Lokil'a. Niech sam sobie radzi. Znalazłem kotwicę!-Wykrzyczałem niskiej dziewczynie i poszedłem szukać Alice.
Niestety zaczęła się już lekcja więc pognałem do odpowiedniej klasy.
Usiadłem obok czerwonowłosej i uśmiechnąłem się do niej. Na moje szczęście pani Gray akurat szukała czegoś w szafce, więc przeszedłem niepostrzeżony.
Po wszystkich lekcjach zaproponowałem Alice że podwiozę ją do domu.
Jako że w fabryce miałem być dopiero o 18 mogłem spokojnie ją odwieźć.

POD DOMEM ALICE
PERSPEKTYWA ALICE

Zeskoczyłam z motoru chłopaka i miałam już iść, ale zadzwonił mi telefon. Odebrałam urządzenie
-Halo?-Zapytałam
-Alice, posłuchaj nasz wyjazd nieco się przedłużył. Wrócimy dopiero jutro. Zajmiesz się Dannym, dobrze?-Poprosiła ciotka
-Jasne nie ma problemy, to pa.-Pożegnałam się
-No papa.-Powtórzyła ciotka.
Rozłączyłam się i spojrzałam na ciągle stojącego Shane'a
-Na co czekasz?-Zapytałam
-No, a o "papa" to zapomniałaś?-Chłopak zrobił minę zbitego pieska..
-Ojej, ojej, pap...a wiesz co? Moja ciocia i wujek wrócą dopiero jutro...może wpadniesz?-Zaproponowałam.
-No jasne.-Uśmiechną się chłopak co odwzajemniłam. Razem weszliśmy do domu. Od razu podbiegli Rocky i Danny. Pies na widok bruneta rozszczekał się jak szalony, a Danny nieco wystraszył.
Rocky był bardzo żywiołowym psem więc bałam się żeby nie zrobił nic Shane'owi.
Jednak niebieskooki, wyciągnął rękę do psa, a ten jak potulny baranek dał się pogłaskać.
-Jak ty to...-Zaczęłam zdezorientowana.
-Psy mnie lubią.-Uśmiechnął się chłopak.
-Dlaczego nie ma mamy i taty?-Zapytał Danny
-Wrócą dopiero jutro ciocia przed chwilą do mnie dzwoniła.-Powiedziałam
-Aha...-Przytaknął blondyn i poszedł do swojego pokoju.
Natomiast ja razem z Shane'em zajęliśmy salon.
-Chcesz coś do picia?-Zapytałam bruneta
-Nie dzięki.
-Jak chcesz...-Powiedziałam, a sama nalałam sobie wody.
Chłopak siedział na sofie i czytał coś w telefonie.
Sama dosiadłam się obok niego.
-Co robimy?-Zapytał brunet chowając telefon
-Hmm...oglądamy film?-Zaproponowałam
-Ok.-Zgodził się chłopak. Przejrzałam więc półkę z filmami i znalazłam!
-Wiem! Tak! To, to, to!-Krzyczałam radośnie.
-Co tam znalazłaś?-Zapytał chłopak
-"Mój brat niedźwiedź"*-Powiedziałam i w uśmiechu zagryzłam dolną wargę.
-Ok...-Zaśmiał się chłopak.
Włożyłam film do odtwarzacza DVD i rzuciłam się na sofę obok bruneta.

81:27MIN. PÓŹNIEJ

Obejrzeliśmy film, który jakby nie patrzeć jest moją ulubioną bajką z dzieciństwa.
Wtedy Shane spojrzał na swój telefon i powiedział...
-Dobra, dzięki za film, ale muszę spadać. Do jutra!-Pożegnał się brunet.
-No narka.-Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi za chłopakiem. Chwilę później do salonu zbiegł Danny.
-Nareszcie! Myślałem że on już nigdy sobie nie pójdzie!
-Danny no! Nie mów tak.-Upomniałam kuzyna.
-Co chcesz na kolację?-Zapytałam go po chwili.
-Nie wiem...może być jajecznica.-Powiedział blondyn
-Ok!-Rzuciłam i poszłam do kuchni.
Po kolacji Danny poszedł się umyć i spać, a ja poszłam w jego ślady.
_________________________________________________________________________
Ok. Macie dwa rozdziały tego samego dnia. Jutro dodam następny, a potem mam dla was poniedziałkową niespodziankę :P.
Zapraszam was też na zakochaną czarownicę :)
Słowniczek, a właściwie ciekawostka :)
"Mój brat niedźwiedź"  to jeden z filmów Disneya. Kocham go! Jest to nie tylko ulubiony film naszej Alice, ale i moja ulubiona bajka tego Disney'owego artysty! Film jest szczerze godny polecenia. Jednak mam nadzieję że każdy kto to czyta oglądał bajkę, jeżeli nie to już na www.cda.pl!

ROZDZIAŁ 11 "Łańcuchy"

............
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko, wilk spojrzał na mnie. Nagle wszystko zniknęło i zastałam sam na sam z muzyką.
............
aaaaa! Dzisiaj wtorek! Nie. Nie idę do szkoły, ale muszę...ale...mhhhmmm...dobra idę. Stwierdziłam i podeszłam do szafy. Wybrałam sobie strój na dzisiaj
(foteczka!)
i z nim w ręce poszłam do łazienki. Włosy, makijaż i ubrania.
Potem poszłam na dół. Cioci nie było w kuchni za to na blacie była kartka

"Nie będzie nas dzisiaj w domu. Razem z wujkiem mamy wyjazd służbowy. Wrócimy jutro ok. 13.
Zajmij się Danny'm i NIE ZDEMOLUJ DOMU!
Kochamy cię! Ciocia i wujek :)"
Ok. nie ma problemu. Pomyślałam. obok kartki leżało 50$ domyśliłam się że 10 jest dla mnie, a reszta na obiad i kolację.
Wzięłam kasę i na odwrocie kartki napisałam

"Danny, mama i tata wrócą jutro, niczego nie popsuj. Wrócę ok. 16.
Alice"
Uśmiechnęłam się i wyszłam do szkoły...dobra dzisiaj jadę autobusem. Stwierdziłam.
Przejechałam jeden przystanek. I zobaczyłam jak do pojazdu wsiada Nicole.
Chciałam do niej podejść i miałam wstać, ale dostałam esemesa. Otworzyłam i przeczytałam wiadomość
-Wyjrzyj przez okno :)-Shane 7:36
Zdezorientowana wykonałam polecenie chłopaka i zerknęłam przez szybę. Za oknem jechał chłopak na motorze. Zaśmiałam się w duchu i pomachałam Shane'owi, a on pomachał mi.
(strój Shane'a)
POD SZKOŁĄ

Wysiadłam z mojego transportu i od razu podeszłam do Shane'a
-Głupi jesteś...-Westchnęłam
-No co? Pomachać, nie można!?-Zapytał chłopak
W odpowiedzi strzeliłam facepalm'a. Chwilę później razem z chłopakiem ruszyłam do sklepu.
Jak widać on też lubi monster'y. Ponieważ oboje kopiliśmy sobie po energetyku.
Do lekcji zostały trzy minuty, a pierwszy był angielski.
Poszliśmy więc pod salę 123 i w oczekiwaniu na nauczycielkę, zaczęliśmy rozmawiać
-Co u ciebie?-Zaczął chłopak
-Spoko, mam dzisiaj wolną chatę. Ciotka i wujek są na wyjeździe. Mi zostaje pilnować kuzyna-Uśmiechnęłam się.
-To fajnie.-Chłopak odwzajemnił uśmiech.

PERSPEKTYWA SHANE'A

Porozmawiałem z nastolatką jeszcze kilka minut. Po chwili naszą rozmowę przerwała nauczycielka która wpuściła nas do klasy.
Wyjątkowo grzecznie wszedłem do pomieszczenia i zająłem przed ostatnią ławkę razem z Alice.
Na lekcji za wibrował mi telefon co oznaczało że przyszedł do mnie esemes.
Wyjąłem urządzenie z kieszeni i pod ławką przeczytałem treść wiadomości.
-Tradycyjnie. Wszystkie bety i omegi bez "kotwicy" do opuszczonej fabryki-Lokil 8:27
Ok, dopóki nie mam kotwicy muszę słuchać Lokil'a.
Po angielskim, była chemia, potem matma, potem muzyka, w-f i do domu.
Odwiozłem Alice, a sam musiałem zająć się sprawami organizacyjnymi.
Widzicie Lokil napisał mi abym ogarnął coś do jedzenia i tytanową kłódkę, bo "za bardo się wyrywam". Kurde! Potrzebuję kotwicy! Nie ważnie póki co jadę do marketu. Na miejscu kupiłem 13 steków..no co na piątkę facetów i trzy dziewczyny to i tak mało...
Potem pojechałem po kłódkę znalazłem ją w jakimś sklepie z narzędziami. Gościu w sklepie powiedział że lepszej kłódki nie znajdę.
Była już 18:12. Lokil kazał mi już jechać do fabryki.
Na miejscu byli już wszyscy...przykuci no i Lokil. 20-latek kazał mi dać mu zakupy.
Usiadłem obok Jacke'a i dałem Lokil'owi się przykuć. Nienawidzę kiedy on to robi bo potem mam rany po łańcuchach. Nie ważne muszę przeżyć tę noc...
_________________________________________________________________________
Dziwna akcja z łańcuchami. No nie?
Po co to, dowiecie się w swoim czasie.
Oczywiście macie też linka do bloga Eskimoski

piątek, 24 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 10 "Kira - Szkolnym Sherlock'iem Holms'em!"

PERSPEKTYWA ALICE
I zostałam z kurtką chłopaka w ręce...ok...to oddam mu ją jutro.
Pomyślałam i weszłam do domu.
-Jestem!-Krzyknęłam na całe gardło i zamknęłam za sobą drzwi.
Po kilu sekundach przybiegł do mnie Rocky. Dzisiaj nie dałam mu się wywalić i przykucnęłam, aby powitać zwierza.
Chwilę później do przed pokoju weszła ciotka
-Jak było w kinie?-Zapytała
-Super.-Odpowiedziałam uśmiechając się
-To się cieszę. Biegnij na górę się ogarnąć, a ja zrobię ci kolację.-Uśmiechnęła się kobieta.
-Dobrze, zaraz będę.-Rzuciłam biegnąc na piętro. Weszłam do swojego pokoju i wygrzebałam coś czystego do spania.
(fotka)
była to szara bluza z kotkiem "ubranym" w nutellę, która sięgała mi za tyłek. Do tego zwykłe czarne majtki. Z "piżamą" pod pachą poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i zmyłam makijaż.
Ubrałam bluzę i majtki, po czym zeszłam do jadalni. Ciotka stawiała właśnie na stolę półmisek z kanapkami. Przy stole siedział już mój kuzyn i wujek. Sama wzięłam kanapkę i kubek w ręce, aby zjeść w pokoju.
-Nie zjesz z nami?-Zapytał wujek
-Nie bo i tak idę spać.-Stwierdziłam i poszłam do pokoju.
-No jak chcesz...-Dodał jeszcze wujek.
Weszłam do swojej "jaskini", zjadłam kanapkę, zasłoniłam okno, dziś bez żadnych problemów i rzuciłam się na swoje "legowisko". Już zasypiałam, ale w tedy w drzwi zaczął drapać Rocky.
Super! No po prosu wspaniale! Ruszyłam swoje cztery litery i wpuściłam psa.
Wróciłam do łóżka, a pies uwalił się na mnie. Dobra tam niech se leży!
Idę spać...
............
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko. Nagle wszystko zniknęło i zastałam sam na sam z muzyką.
............
Otworzyłam oczy po czym od razu je zamknęłam oślepiona przez promienie słońca.
Powoli usiadłam n łóżku i wstałam podpierając się o szafkę.
Ziewnęłam sobie i ruszyłam do szafy. Wstając obudziłam Rocky'ego. Najwidoczniej pies spał ze mną.
Doszłam do szafy i ją otworzyłam. Wygrzebałam ciuchy
(fotka)
i z nimi w rękach poszłam do łazienki.
Tam załatwiłam się, ułożyłam włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż, składający się z:
kredki do oczu, ciemnego cienia do powiek i bezbarwnego błyszczyka.
Tak przygotowana zeszłam na dół.
W kuchni była już ciotka. Dała mi kasę na coś do zjedzenia, ponieważ jeszcze nie skończyła, a ja musiałam wychodzić. Do torby schowałam jeszcze skórę Shane'a.
Po drodze myślałam czy jechać czy iść...dobra idę.
Kiedy doszłam do szkoły miałam kilka minut, więc udałam się do sklepiku.
Tradycyjnie, monster i do kasy. Kiedy płaciłam za energetyka do sklepu weszła druga czerwonowłosa dziewczyna...miała na głowie nieco inny odcień niż ja, ale brzydki nie był.
To chyba ona jest tą całą Nicole o, której mówiła mi Kira...no ok. będzie trzeba się z nią poznać, ale nie teraz.
Ruszyłam w kierunku szkoły i mojej szafki.
Kiedy do niej doszłam schowałam torbę i wzięłam jeszcze mojego energetyka.
Nagle na ramieniu poczułam czyjąś rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Shane'a
(strój chłopaka)

-Hej.-Powiedziałam wesoło
-Cześć...emm...podobało ci się wczoraj w kinie?-Zapytał brunet
-Pewnie! I dzięki że za mnie zapłaciłeś i za kurtkę-Uśmiechnęłam się
-Drobiazg.-Zapewnił chłopak
-A no właśnie!-Wystrzeliłam odwróciłam się do ciągle otwartej szafki i wyjęłam z niej kurtkę chłopaka
-Trzymaj i jeszcze raz dzięki.-Podałam ją chłopakowi
-Nie no spoko nie ma problemu.-Stwierdził i wziął swoją własność.
Chłopak podrapał się po karku i spojrzał mi w oczy.
Nagle zadzwonił dzwonek. Zamknęłam szafkę i wyminęłam bruneta.
Ruszyłam do sali od chemii, którą dzisiaj mieliśmy jako pierwszą.
Usiadłam na samym końcu, a obok mnie usiadł Shane.
Przed nami usiadła bodajże Nicole i znajomy Shane'a, Simon. Z tego co słyszałam...
Po lekcji. Wszyscy wyszli na przerwę. Następna była matma. I znowu przerwa. Tym razem była to przerwa na lunch. Cała szkoła zeszła do stołówki. W tym chaosie zgubiłam gdzieś Shane'a, ale za to znalazłam Kirę i Kate. (nie wiem jak są ubrane bo nie przywiązywałam do tego wagi)
Razem z dziewczynami wzięłyśmy sobie jedzenie. Ja postawiłam na frytki oraz sok jabłkowy.
Kate, wzięła burgera, a Kira sałatkę. We trzy usiadłyśmy przy stole pod oknem i zabrałyśmy się za jedzenie.
Dziewczyny rozmawiały o czymś, ale ja byłam w swoim świecie. Szukałam wzrokiem Shane'a
W końcu znalazłam chłopaka, siedział z czwórką ludzi. Trzema chłopakami i jedną dziewczyną...
Zastanawia mnie kim oni są...no cóż to chyba nie moja sprawa.
-Co się tak na Shane'a gapisz? -Z zamyślenia wyrwała mnie Kate.
-Um...co?-Odbiłam pytanie.
-Pytałam dlaczego gapisz się na Shane'a?-Powtórzyła dziewczyna.
- Ja? Yyy...wcale się nie gapię. -Zaprzeczyłam.
-Nie no w ogóle!-Krzyknęła brunetka
-Dlaczego wczoraj nie odebrałaś telefonu?-Zapytała Kira.
- Bo...byłam w kinie.-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Aha...czekaj to dlatego gapisz się na Shane'a!-Krzyknęła blondynka. Zrobiła to na tyle głośno że niebieskooki odwrócił się w jej kierunku i uśmiechnął łobuzersko.
W odpowiedzi zarumieniłam się strasznie.
-Co ci odwala?-Zapytałam Kirę przyciszonym tonem
-No bo jestem Sherlock Holms! Spójrz na to w ten sposób, patrzysz na niego i gadasz z nim od rana, wczoraj byłaś w kinie i on też. Wiem bo z nim gadałam.-Zakończyła
-Dobra masz rację, ale siedź cicho.-Poprosiłam dziewczynę.
-Okej, okej...romansik się szykuje?-Zapytała po chwili. I znów się zarumieniłam.
-Oj daj se już spokój...-Westchnęłam
Potem mieliśmy historię, przerwę, angielki, przerwę, plastykę i do domu.
Shane zaproponował mi podwózkę, więc się zgodziłam. W domu zjadłam obiadokolację i poszłam spać w mojej bluzie z kotkiem.
_________________________________________________________________________
Oto i 10 rozdział! Starałam się napisać długi rozdział właśnie za względu na jubileusz z okazji dziesiątego rozdziału. :)
Nie wiem co mogę jeszcze napisać więc na teraz się żegnam i zapraszam z powrotem w weekend :)
Blog Eskimoski :*

czwartek, 23 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 9 "Kurtka...?"

Popędziłam na dół otworzyć je i zobaczyłam Shane'a.
Chłopak był "normalnie" ubrany. Czarny T-shirt, rurki pod kolor koszulki i glany. Do tego miał skórę, pewnie na motor
(foteczka! :3)
-Wychodzę! Będę o...ok.19!-Krzyknęłam i wyszłam z chłopakiem.
Można powiedzieć że tradycyjnie niebieskooki pomógł mi zapiąć kask...chwila!
Coś jest nie tak...to znaczy...hmm...zapatrzyłam się na twarz chłopaka myśląc o co mi chodzi...wiem! Brunet miał rozciętą wargę! Goiła się, ale...co mu się stało?
-Umm...czemu się tak na mnie patrzysz?-Zapytał niebieskooki
-Co ci się stało?-Odbiłam pytanie
-Chodzi ci o wargę?-Upewnił się
-Tak...-Odpowiedziałam bez zwłoki.
-No...to...um...ja...spadłem ze schodów...-Kręcił chłopak
Taa, spadł ze schodów...coś mi się nie wydaję...ale dobra nie będę go naciskać.
-Aha...to uważaj bardziej-Uśmiechnęłam się więc
-Ok, ok.-Zaśmiał się brunet.
Potem usiadłam za chłopakiem na motorze i ruszyliśmy. Oczywiście zmuszona byłam trzymać się chłopaka, aby nie spaść.

POD KINEM

Zeskoczyłam z dwukołowca i wraz z Shane'em ruszyliśmy w stronę kina.
Weszliśmy do sporego budynku. Chłopak powiedział że ma bilety więc podeszliśmy do stoiska z jedzeniem.
-Co zamawiasz?-Zapytał mnie. Szczerze powiedziawszy byłam zakłopotana bo nie wzięłam kasy...
-Umm...
-Nie masz kasy?-Domyślił się. W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową.
-Alice, ja zaprosiłem to i ja stawiam. Więc, co chcesz?-Brunet ponowił pytanie.
-Nie wiem, zdam się na ciebie.-Była to najbezpieczniejsza opcja ponieważ on wybierze coś na co go stać.
-Ok,-Zwrócił się do mnie, a potem do kasjerki.
-Poproszę, duży popcorn i dwie średnie cole.-Zmówił.
Chwile potem odeszliśmy od stoiska i poszliśmy do sali kinowej.

PERSPEKTYWA SHANE'A

Chwilę potem odeszliśmy od stoiska i poszliśmy do sali kinowej.
Cały czas zastanawiałem się o co chodzi Lokil'owi i dlaczego uważa mnie za słabe ogniwo.
Jednak pomimo tego myślałem o Alice i o tym co ona do mnie czuje.
Weszliśmy na seans i zajęliśmy nasze miejsca.
Nie będę opisywał filmu ponieważ nie mam za bardzo o czym był...jak mówiłem wcześniej cały czas myślałem.
Kiedy film się skończył razem z czerwonowłosą wyszliśmy na zewnątrz, było już zimno, a nastolatka nie miała żadnej kurtki. Odruchowo więc zdjąłem swoją i podałem dziewczynie, jednak ta odmówiła.
-Nie Shane, nie musisz dawać mi kurtki
-Ale jest zimno, weź ją-Nalegałem
-Shane...-Alice popatrzyła na mnie z irytacją
-Weź bo się przeziębisz.-Nie dawałem za wygraną
-Ale teraz ty się przeziębisz.-Próbowała uargumentować swój wybór
-Jak weźmiesz kurtkę to dam ci spokój.-Uśmiechnąłem się
-No dobra daj.-Zgodziła się w końcu. Kiedy jednak ją założyła zaśmiałem się. Moja skóra wisiała na dziewczynie i sięgała jej do połowy ud.
-Chodź już.-Stwierdziła zarumieniona dziewczyna
-No co słodko wyglądasz...-Przyznałem...chwila co!? Jakie "słodko"!? Skąd mi się to wzięło. Chociaż jakby nie patrzeć czerwonowłosa wygląda słodko...
W odpowiedzi dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej i pochyliła głowę, abym tego nie widział.
-Oj, już się tak nie chowaj!-Posłałem jej uśmiech i podszedłem z dziewczyną pod motor.
Pomogłem zapiąć jej kask i odwiozłem ją do domu.

POD DOMEM ALICE

Zaparkowałem motor, aby niebieskooka mogła zejść. Wtedy dostałem esemesa od Jacke'a
-ZA 5 MINUT, POLANA! SZYBKO!-Napisał chłopak o tej godzinie Lokil zwykle daje nam spokój więc to musi być coś ważnego.
-Dobra ja lecę!-Krzyknąłem i odpaliłem silnik
-Zaczekaj, a kurta!?-Upomniała dziewczyna
-Jutro mi oddasz! Narka!-Rzuciłem i pojechałem na polanę.
_________________________________________________________________________
Dwa posty jednego dnia, wiem jestem mistrzem :3
Nie ważne dopadła mnie wena i tyle. do zobaczenia na "jubileuszowej" dziesiątce! ;) :*
Prawie zapomniałam! blog Eskimoski :)

ROZDZIAŁ 8 "A może by tak kino?"

-Halo?-Zaczęłam
-ALCIA!-Usłyszałam radosny krzyk Lulu.
-LULCIA!-Odkrzyknęłam i popędziłam do mojego pokoju...
-Jak było na treningu?-Zapytałam przyjaciółkę
-Dobrze, ale lepiej gadaj jak na  zakupach było!-Krzyknęła dziewczyna
-A tu cię zaskoczę. Kupiłam sobie sukienkę.-Opowiedziałam dziewczynie.
W słuchawce zastałam głuchą ciszę...
-Halo?-Zapytałam, aby sprawdzić czy Lulu żyje...
-Jestem, jestem, ale...co? Ty Alice Storm, kupiłaś sobie sukienkę?-Zapytała nie przytomnym tonem Lulu.
-Taaak...-Odpowiedziałam.
-Jezuuu! Musisz wysłać mi fotkę, bo nie uwierzę!-Krzyknęła granatowooka
-Ok, wyślę ci w piątek.-Stwierdziłam
-Spoko, a co u ciebie i Shane'a?-Zapytała nastolatka "sugestywnym" tonem
-Nie widziałam go dzisiaj...-Przyznałam
-Hmh...no dobra, ale informuj mnie na bieżąco, ok?-Poprosiła dziewczyna.
-Ok...-Przytaknęłam. Nagle w słuchawce usłyszałam czyjeś głosy...
-Uuuuuchu! Lulcia! Skakaj! *Jeb*
-Dafaq!? Co się tam dzieje?-Zapytałam przyjaciółkę
-Oli dzisiaj u mnie nocuje, bo się schlał.-Wytłumaczyła
-Cały Oliver...-Przyznałam.
-No wiem. Poczekaj...-Poprosiła dziewczyna
-Mógłbyś się zamknąć-Niebiesko włosa zwróciła się do Oli'ego
-A bo co? Hehe...-Zaśmiał się chłopak.
-Bo z Alice gadam!-Wydarła się nastolatka
-Przęęłącz na głośnikik!-Wyseplenił chłopak
-Dobra, masz.-Lulu zgodziła od się nie chcenia i włączyła głośnik.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALLLLLLLLCIAAAAAAAAAAAA!!!-Wydarł się Oli
-No część Oliver. Ciebie też dobrze słyszeć...-Powiedziałam śmiejąc się.
Z przyjaciółmi pogadałam, jeżeli można nazwać to rozmową...do ok. 23:45.
Oczywiście jakoś w połowie Lulu poprosiła żebym do niej oddzwoniła, bo kasa na kącie się jej skończy.
Kiedy rozłączyłam się już na stałe myślałam co zrobić ze sobą i co będę robić jutro...nie wiem wymyślę coś na ostatnią chwilę.
Poszłam do łazienki zgarniając jeszcze koszulkę z batmanem i białe bokserki.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w "piżamę".
Szłam już do okna, aby je zasłonić lecz w tym momencie do mojego pokoju wbiegł Rocky i zaczął szczekać. Nie rozumiałam o co psu chodzi więc zasłoniłam okno i uspokoiłam zwierzaka...przyznam że to całe June Lake jest dziwne...za oknem jak nie światła, albo wycie to mi pies wariuje.
No cóż z tymi światłami i wyciem to pewnie zwidy i przesłyszenia, a pies...może Danny go wystraszył...
pewnie tak było. Dobra idę spać. Stwierdziłam i rzuciłam się spać
............
Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba...
............
Wybudziłam się rozpłakana i spocona. Usiadałam na łóżku i sprawdziłam godzinę. Była dopiero 4 nad ranem. Nie wiedziałam co mam zrobić ponieważ zasnąć nie zasnę...
Postanowiłam trochę się ogarnąć, więc poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i nałożyłam pastę na szczotkę do zębów. Umyłam je, a potem umyłam twarz. Rozczesałam i ułożyłam włosy. Pomyślałam że nie ma sensu robić sobie makijażu skoro i tak pewnie przesiedzę cały dzień w domu.
Wróciłam do pokoju i stanęłam przed szafą, z zamiarem  ubrania się w...coś luźnego...
(Fotka stroju)

Potem nie wiedząc co robić, postawiłam na chwilę relaksu przy kompie.
Po chwili namysłu wybrałam facebooka i zalogowałam się. Jechałam scroll'em w dół strony lajkując co jakiś czas jakiegoś posta.
Po ok. godzinie stwierdziłam że się wyloguję i pogram w coś na przeglądarce. Kiedy myszka była już na przycisku "wyloguj się" dostałam powiadomienie że ktoś pisze
-Siema!-Shane 5:11
-Um...hej?-Alice 5:12
Zaskoczył mnie fakt że chłopak pisze do mnie o 5 nad ranem.
-:) Ej, a ty jeszcze nie śpisz?-Shane 5:13
-Spałam, ale obudziłam się bo miałam koszmar...-Alice 5:15
-Koszmar? A co ci się śniło?-Shane 5:16
-To samo co od 5 lat. Że uciekam przed "czymś" w lesie...-Alice 5:18
-Aha...a co robisz później?-Shane 5:19
-Nie wiem. A co?-Alice 5:20
-To może wyskoczymy do kina?-Shane 5:21
-hmm...no dobra niech będzie, ale o której i na jaki film?-Alice 5:23
-Może na "Zbuntowaną" o 17?-Shane 5:24
-Spoko!-Alice 5:25
-To przyjadę po ciebie o...16:30.-Shane 5:27
Popisałam z chłopakiem do ok. 6:00, a potem do ok. 10:00 rysowałam.
Od zakończenia rozmowy z chłopakiem czułam dziwnie przyjemny ból w brzuchu.
Potem wstała ciotka i zrobiła naleśniki na śniadanie.
Następnie razem z Danny'm oglądałam maraton kreskówek. Był z nami jeszcze Rocky. Pies leżał na moich patykowatych nogach.
siedzieliśmy tak do 15:40. Wtedy wstałam z sofy i jak szalona pobiegłam się ogarnąć.
Zrobiłam sobie makijaż. Stwierdziłam że skoro idę do kina to zrobię sobie kreski, a usta pomaluję czerwoną, matową pomadką.
Postanowiłam nałożyć na powieki jeszcze czarny cień.
Kiedy ułożyłam włosy poszłam do mojego pokoju przebrać się wybrałam ciuchy...
(fota)
i je założyłam. Nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Popędziłam na dół otworzyć je i zobaczyłam...
_________________________________________________________________________
Jest i rozdział 8! I teraz tak ogłoszenia parafialne.
Eskimoska napisała już tyle rozdziałów że muszę ją nadgonić (nie chodzi mi o udostępnione, ale te napisane)
To tyle do dziewiątego!
Oczywiście zapraszam was do Eskimoski! adres ----> wbijać tu! :)

środa, 22 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 7 "Galeria i Fotki"

Kiedy czekałyśmy na nasz transport przyjrzałam się strojom dziewczyn.
Kate ubrała brązową bluzę z misiem i miętowe rurki
(fota)
Kira natomiast postawiła dziś na kolory szary i biały
(fota)
Nie czekałyśmy za długo ponieważ po kilku minutach przyjechał bus, który miał zabrać nas do miasta. Busem było to tylko pół godziny drogi...no piechotę...nigdy nie będę sprawdzać...
Podczas drogi Kira rozwinęła rozmowę.
-Muszę kupić sukienkę na bal.-Stwierdziła szarooka.
-Ja też.-Dodała Kate.
-Jakby nie patrzeć to ja wiem w czym idę...-Pomyślałam na głos.
-W czym?-Zapytały dziewczyny.
-No jakieś rurki, koszula, T-shirt no i glany.-Zakończyłam.
-Co?-Znów zapytały równocześnie...co robiło się przerażające...
-No...-Chciałam zacząć wymieniać od nowa. Lecz cicha woda, Kira wcięła mi się
-Idziesz na imprezę z Shane'em i nie kupisz z tej okazji żadnej sukienki!? Kobieto ja nie wiem...ręce opadają! Ja rozumiem że masz rockowy styl no, ale to jest wydarzenie godne sukienki!
-Już bez stresu...to...założę...nie wiem...-Przyznałam się
-A po co jedziesz na zakupy ZE MNĄ!? Pomogę ci z wyborem.-Zaproponowała szarooka na co przystałam.
Kiedy zajechałyśmy na miejsce wysiadłyśmy z busa. Galeria, lub jak to jakiś czas temu Kira ją nazwała "strefa" była spora, aczkolwiek w L.A. były większe...
Weszłyśmy do środka i weszłyśmy do jednego sklepu.
Kira kupiła tam sobie komplet biżuterii
(fota)
Natomiast ja i Kate nic dla siebie tam nie znalazłyśmy.
Obeszłyśmy tak jeszcze pięć sklepów.
I tak, Kira kupiła sobie jeszcze szpilki i sukienkę, Kate znalazła odpowiednie rzeczy dla siebie, a ja dalej nic nie miałam.
-Kurde kobito! Dlaczego nie masz jeszcze sukienki!?-Wybuchła Kira
-No bo nic nie trafiło w mój gust...-Wyznałam
-Hmm...-Zastanowiła się blondynka
-Już wiem! Chodzie!-Krzyknęła i skręciła w jedną z alejek, aby wejść potem do sklepu.
Szarooka wbiegła między wieszaki i po chwili wróciła z czarną sukienką którą kazała mi przymierzyć...

PERSPEKTYWA SHNE'A

Siedziałem w pokoju. Ojciec był w robocie...jak dobrze że nie pracuje tylko w niedziele!
W każdym razie byłem w pokoju. Po bójce z Kevin'em mam tylko rozciętą wargę i kilka siniaków.
Ma się ten refleks! Nudziło mi się więc zajrzałem na facebooka.
Pierwsze co zrobiłem na portalu to zobaczyłem że Alice zaakceptowała moje zaproszenie do grona znajomych...i znowu to dziwne coś w brzuchu...Co to jest do cholery!? To znaczy jest przyjemne, ale dziwne...ok nie ważne. Coś podkusiło mnie żebym zajrzał na profil czerwonowłosej...
Nie wiem co to było, ale posłuchałem tego czegoś.
Na profilu dziewczyny było dużo zdjęć. Nie jej (to zn1aczy że zdjęcia nie przedstawiają dziewczyny), chodzi mi o widoki itd.
szczególnie spodobały mi się te:
(pierwsza fotka i jej opis z fb.)
 Ahh...jak ja kocham te wieczorne spacerki naszą plażą!
(druga fotka i jej opis z fb.)
#szkolna #wycieczka #na #wzgórze #Hollywood
(trzecia fotka i jej opis z fb)
Kocham robić zdjęcia kwiatom! Niby żywe, a ruszają się tak malutko że aż szok!
Dziewczyna okazuje się być świetną fotografką. To fajne...jednak profil na Fejsie mówi dużo o człowieku. Co tu jeszcze jest? Mieszkała w L.A, domyśliłem się...wiem zobaczę czego słucha!
Ej, no super. Okazało się że lubi post-hardecore! Świetnie będzie o czym gadać!
Reasumując, mam z Alice wiele wspólnego no poza zdjęciami...ona lubi je robić, a ja oglądać. 
W sumie nie tak źle. A tak swoją drogą ciekawe co ona teraz robi...

PERSPEKTYWA ALICE

Po zakończeniu zakupów z dziewczynami wracałam do domu.
Kate wspominała mi coś o jakieś...Nicole? I że jest z nami w klasie...nie wiem jak jest to pewnie zagadałam się z Shane'em i nie słyszałam jak się przedstawia. Bo Kate mówiła też że jest nowa...czy coś...nie wiem...może tak...ok, nie ważne. Dochodziła 17:00 kiedy stałam przed drzwiami mojego domu. Otworzyłam sobie drzwi i po wejściu je zamknęłam po czym upadłam, a właściwie zostałam powalona na łopatki...tak...
-No cześć Rocky, mordko! Ciebie też dobrze widzieć, ale zejdź już ze mnie ok?-Zaczęłam gadać z psem. Ten jednak nie dawał za wygraną. Na szczęście w końcu dał mi spokój.
-Jak było na zakupach?-Zapytał wujek
-Dobrze kupiłam sukienkę...-Pochwaliłam się.
-Jezus, Maria! Dajcie kartkę i długopis to trzeba gdzieś zapisać!-Wykrzyczał wujek...no cały on!
-Co ci się dzieje?-Do przedpokoju weszła ciotka.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Odebrałam więc urządzenie nie patrząc kto dzwoni.
-Halo?-Zaczęłam
-ALCIA!-Usłyszałam radosny krzyk Lulu.
-LULCIA!-Odkrzyknęłam i popędziłam do mojego pokoju...
_________________________________________________________________________
No i po rozdziale siódmym. Nie wiem czemu, ale jestem z niego dumna.
Pomimo że jest króciutki. Wybaczcie, ale hello macie dwa rozdziały w dwa dni!
To szybko. Wena naszła mnie tylko i wyłącznie dzięki Tajemniczej Eskimosce, która zaproponowała mi połączenie naszych blogów. I teraz tak KAŻDY kto to czyta OBOWIĄZKOWO! Wchodzi na jej bloga tutaj link: blog Eskimoski :3.
To tyle na dziś dzięki wielkie i do ósmego :)