środa, 8 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 1 "Nowa Szkoła"

Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia. Po kilku sekundach wycie i warczenie przerodziło się w...szczekanie? I poczułam coś mokrego na twarzy...
............
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Rocky'ego. Od razu się uśmiechnęłam i zdjęłam psa z mojej klatki piersiowej. Rocky zawsze robił mi takie "mokre" pobudki i o dziwo zawsze wtedy kiedy powinnam wstać. Ten pies jest wspaniały!
Zerknęłam jeszcze na zegarek i poszłam do łazienki się ogarnąć. Ciotka, Wujek i kuzyn jeszcze spali, więc miałam trochę czasu.
Moją pierwszą czynnością był prysznic, a zaraz potem ubranie się.
Postawiłam na czarne podarte rurki, koszulkę z krzyżem i czarną ramoneskę. Do tego pieszczocha, łańcuch i glany.
(fotka stylizacji)

Byłam prawie gotowa tylko poprawiłam jeszcze makijaż i ułożyłam grzywkę. Zerknęłam na zegarek. Była dopiero siódma, a wyjść musiałam najwcześniej o ósmej. Dla zabicia czasu wzięłam Rocky'ego na mały spacer. Przeszliśmy się do pobliskiego parku. Było tam całkiem ładnie dużo drzew i kwiatów. Był też mały plac zabaw, ale jak łatwo się domyśleć był on jeszcze całkiem pusty.
Spacerowaliśmy jakiś czas kiedy przypomniało mi się że muszę iść do szkoły!
Spojrzałam na zegarek w telefonie była 7:45 do tego musiałam jeszcze wrócić z Rocky'm do domu. Nie chciałam się spóźnić ponieważ dzisiaj mam pierwszy dzień nowej szkoły. Otóż mieliśmy przeprowadzkę bo wujek dostał tu nową lepiej płatną robotę. Z resztą nie ważne.
Pobiegłam do domu i spuściłam psa ze smyczy, a sama zamknęłam drzwi i poszłam do szkoły.
Jako że ta miejscowość jest mała musiałam zapieprzać na piechotę.
Kiedy dotarłam pod swoją nową szkołę...no cóż...wstałam za wcześnie doszłam za późno. Na szczęście lekcje dopiero się zaczęły więc jeśli pobiegnę to może nie dostanę spóźnienia.
Jak postanowiłam tak też zrobiłam i pobiegłam.
Z tego co pamiętałam miałam teraz wychowawczą i w dodatku wiedziałam w której klasie więc tam się udałam.
Kiedy znalazłam się pod salą nr. 122 zapukałam cicho i weszłam
-Przepraszam za spóźnienie, ale...-Zaczęłam
-Dobrze, nic się nie stało. Alice Storm, tak?-Zapytała nauczycielka, była to młoda zielonooka brunetka. Jej włosy lekko się kręciły, a ona była kobieco ubrana.
-Tak, naprawdę przepraszam.-Powtórzyłam ponieważ kobieta wydawała się być miła, a jak to mam w zwyczaju jestem miła dla tych którzy są mili dla mnie.
-Naprawdę nic się nie stało. Usiądź sobie na wolnym miejscu.-Upewniła mnie i poprosiła, a ja zrobiłam to co chciała i zajęłam wolne miejsce. Jako że nikogo nie znałam i nie chciałam się nikomu narzucać usiadłam w wolnej ławce.
Zwróciłam uwagę na to że się rozpadało. Małe kropelki uderzały raz o szybę raz o parapet. Przyznam że ten dźwięk uspokajał mnie.
Tak naprawdę to nie za bardzo słuchałam o czym mówi nauczycielka...taak...jaka piękna postawa pierwszego dnia.
Za oknem zauważyłam grupkę ludzi, ubrani byli na czarno śmiali się, palili papierosy (chyba) i mieli glany na nogach. Z trzeciego piętra budynku nie mogłam się im za bardzo przyjrzeć, ale byłam pewna że mają glany! W pewnym momencie chłopak w czarnej bluzie z kapturem opierający się o drzewo spojrzał w moim kierunku i zrobił wielkie oczy...które swoją drogą miał lodowato niebieskie. Po kilku sekundach spojrzał na wyświetlacz telefonu, krzyknął coś pod nosem, pożegnał się z kumplami i pobiegł do szkoły.
Wydaję mi się że zorientował się że zaczęły się już lekcje i dlatego tak zapieprzał. Zastanawiało mnie to do której klasy on chodzi. Dlaczego?
No wiecie, ma taki styl jak ja.
Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie dębowych drzwi. Odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam chłopaka, tego z pod drzewa. Teraz mogłam mu się przyjrzeć.
Miał kruczoczarne włosy, tak jak mówiłam lodowato niebieskie oczy, pełne usta, które przecinały dwa małe snake'i*,  czarne rurki i bluzę z kapturem w tym samym kolorze. Do tego miał jeszcze glany i parę "kolczastych" dodatków. Oczywiście był przemoczony od deszczu który padał za oknem.
-Shane, a kogo to ja się mogłam spodziewać. Albo spóźnienie, albo nie obecność. Zdajesz sobie sprawę z tego że jeżeli tak dalej pójdzie to możesz nawet nie zdać? Masz jakieś sensowne wytłumaczenie?-Zakończyła pytaniem nauczycielka.
-Przepraszam, ale widzi pani miałem problem z motorem...-Zaczął się tłumaczyć, jeżeli dobrze słyszałam Shane.
-Mhm...problem z motorem, tak? Zapewne znowu zagadałeś się ze swoimi kumplami.-Stwierdziła nauczycielka.
-Ale...-Próbował jeszcze wtrącić chłopak
-Alice, wyglądałaś przez okno, czy Shane JAK ZWYKLE stał z przyjaciółmi, czy może nie?-Nauczycielka zwróciła się do mnie.
Czarnowłosy posłał mi błagalne spojrzenie, a ja nawet nie wiem czemu, ale uległam mu i skłamałam.
-Widziałam tylko tyle że biegł z parkingu do szkoły.
-Fmmm*...no dobrze. Mam nadzieję że go nie kryjesz. I tym razem Shane, upiekło ci się. Siadaj.-Ostatnie słowa nauczycielka skierowała do chłopaka.
Niebieskooki zajął miejsce obok mnie zrzucając swoją czarną torbę obok ławki. Zanim usiadł zdjął jeszcze swoją przemoczą bluzę. Muszę się przyznać że od dziecka byłam obserwatorem i przyglądałam się wszystkiemu co widzę.
Przez co jak łatwo się domyśleć mogłam dostrzec więcej szczegółów. Kiedy chłopak zdejmował bluzę trochę podwinęła mu się jego koszulka i mogłam zobaczyć kilka tatuaży.
-Położysz mi bluzę na grzejniku?-Zapytał mnie niebieskooki. To była naprawdę drobna przysługa więc wzięłam kawałek czarnego materiału i położyłam na "rozgrzewaczu pomieszczeń" jak to mawia mój wujek.
-Dzięki...-Rzucił chłopak aby po chwili się rozkręcić.
-Nie chodzi mi o bluzę, tylko o to że mnie kryjesz. Tak w ogóle to jestem Shane. Zgaduję że jesteś nowa...-Rozkręcał się Shane
-Tak, jestem nowa. Mam na imię Alice.-Wtrąciłam szybko
-Ratujesz mi skórę. Widzisz jeszcze jedno spóźnienie i będę miał spore problemy.-Tak jak mówiłam rozkręcił się...Jezuuu ten typ gadał więcej niż ja podczas okresu, a według Danna jestem wtedy nie do zniesienia.
-Dobra skończ pierdolić. Nie ma za co.-Podsumowałam go oschle
-Ej, mała bez stresu.-Uspokoił mnie. Na szczęście nauczycielka postanowiła rozpocząć jakiś szkolny temat, przez co Shane miał inne rzeczy do roboty niż gadanie za mną. Widzicie nauczycielka miała sprawę właśnie do chłopaka
-I co teraz? A tak, Shane! Powiedz mi co to była za pyskówka na biologii?
-Aaaa...to...no cóż, widzi pani. Otóż pani Lora ubzdurała sobie że zrobi nam niezapowiedzianą kartkówkę. Ja nie mówiłem za siebie lecz za całą klasę.-Taak...jego jakże dziecinne tłumaczenie się i jakże męski, niski i zachrypnięty głos. Po prostu chciało mi się śmiać.
-Dobry Jezu daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to pozabijam.-Jak widać nauczycielka jest głęboko wierząca XD.
-Dobrze Shane, siadaj, brak mi słów.-Zakończyła nasza wychowawczyni, a Shane usiadł. Na lekcji pani Haris z tego co słyszałam, poruszyła kilka ważnych i mniej ważnych wątków a pro po klasy. Dowiedziałam się że za tydzień w szkole będzie jakaś dyskoteka, ale szczerze to nie za bardzo je lubię więc wątpię abym na nią poszła. To się jednak zobaczy...
Reszta lekcji minęła w miarę możliwość spokojnie.
Kiedy zadzwonił dzwonek, wszyscy jak poparzeni wybiegli z klasy. No cóż Storm, pora znaleźć sobie przyjaciół. Pomyślałam, jednak że pierwszym co zrobiłam było odnalezienie swojej szafki. Przypomniało mi się że nie mam kluczy i muszę iść do dyrektora...
_________________________________________________________________________

Ok! I po rozdziale pierwszym...wiem, na razie jest nudno, ale obiecuję że już nie długo akcja się rozkręci.
Po prostu nie chcę aby Alice dostała szoku w pierwszym rozdziale.
No i "słowniczek"
snake-nie mam tu na myśli węża tylko piercing. Poniżej fotka ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz