Biegłam, biegłam ile miałam sił w nogach. W tle brzmiało wycie wilka.
Małe kolczaste rośliny i gałęzie drzew kaleczyły moje nogi i ręce.
Mimo to nie mogłam się poddać i biegłam dalej.
Wycie było coraz głośniejsze i po chwili przerodziło się w wrogie warczenie.
Bałam się. Cała byłam zakrwawiona, brudna, spocona i zapłakana.
Potknęłam się o korzeń jednego z drzew i upadłam na ziemię, szybko przewróciłam się na plecy i spojrzałam w ciemny las z którego brzmiało warczenie i błyskały żółte ślepia.
Niespodziewanie równie groźne warczenie usłyszałam z prawej strony.
Zaczęłam powoli obracać głowę Zobaczyłam kawałek czarnego wilczego łba, oczy tego wilka błyskały na niebiesko, wilk spojrzał na mnie, po czym na warknął na żółtookiego. Wystraszona spuściłam głowę w dół. Nagle wszystko zniknęło i zostałam sam na sam z muzyką.
............
Otworzyłam oczy i wyjątkowo wyspana wyłączyłam budzik. Czułam że dzisiaj mam wyjątkowo dobry dzień. Szczęśliwa jak nigdy wstałam z mojego legowiska i podeszłam do szafy z celem wybrania stroju na dziś.
(fotka)
Z ubraniami poszłam do łazienki...codzienna rutyna i zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie kuzynowi i zostawiłam je w lodówce na której zostawiłam kartkę
"Mama i tata wrócą jak będę w szkole, w lodówce masz kanapki. Zachowuj się!
Alice"
i wyszłam do szkoły. Była dopiero 7:13, szkoła zaczynała się o ósmej, więc poszłam na piechotę.
POD SZKOŁĄ
Postanowiłam że kupię sobie jeszcze energetyka
Nadal nie zrobili dostawy więc musiałam postawić na inny smak.
Potem weszłam do szkoły i jak zwykle podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i już miałam wrzucić torbę kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu
-Siema.-Powiedział Shane. Odwróciłam się więc do chłopaka i...
(strój Shane'a)
-Hej!-...przywitałam się.
-Mam takie pytanie...chce ci się iść na lekcje?-Zapytał brunet
-Szczerze to nie, al...
-To chodź na wagary.-Przerwał mi chłopak. Szczerze powiedziawszy miałam mieć dzisiaj dobry dzień...więc co mi szkodzi?
-Spoko.-Zgodziłam się. Brunet w odpowiedzi uśmiechnął się łobuzersko i złapał mnie za rękę. Wzięłam torbę i zamknęłam szafkę, po czym poszłam za chłopakiem. Śmiejąc się wybiegliśmy z budynku i wsiedliśmy na motor niebieskookiego.
Shane odpalił motor.
-Dokąd jedziemy?-Zapytałam
-Zobaczysz...-Odpowiedział tajemniczo po czym ruszyliśmy.
Jechaliśmy całkiem normalną drogą po czym skręciliśmy w zarośniętą dróżkę.
Wystraszyłam się trochę, pomimo że przy chłopaku czułam się pewnie to jednak znam go tylko osiem dni. Moje rozmyślenia przerwał fakt że się zatrzymaliśmy. Byliśmy w lesie, ale szum jeziora był słyszalny. Shane bez słowa złapał mnie za rękę i pociągnął w jakieś zarośla...taak...to było dziwne, ale w ostateczności mam glany...jako...broń...
Chłopak sprawnie wskoczył na gałąź jednego z drzew...jak on to...nie wiem.
Usiadł na niej i pomógł wejść mi. Usiadłam na drzewie i moim oczom ukazał się piękny widok.
(fotka)
-WOW...-Zaniemówiłam
-Ładnie tu, no nie?-Zapytał chłopak
-Tak...skąd ty znasz takie miejsca?-Odbiłam pytanie
-No...wiesz w June Lake żyję od urodzenia...-Powiedział brunet
-I czasami mi się nudzi...-Dodał
-Wtedy chodzę...po lesie, uspokaja mnie to...-Zakończył
-Ja dla zabicia czasu gram na gitarze...-Przyznałam
-W takim razie będę musiał kiedyś posłuchać.-Uśmiechnął się Shane co odwzajemniłam.
-Wiesz? Masz ładne oczy...-Powiedział chłopak patrząc na mnie
-Dzięki...-Zarumieniłam się i spuściłam głowę, aby chłopak tego nie zauważył.
-Nie wstydź się, twoje rumieńce są...słodkie...-Skomentował brunet.
Sprawił tym samym że moje poliki pochłonął jeszcze większy rumieniec. W odpowiedzi chłopak zaśmiał się i złapał mój podbródek ciągnąc go do góry, przez co zmuszona byłam spojrzeć na niego.
Shane obiema rękoma ujął moją twarz po czym zbliżył się na tyle że nasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów.
I wtedy...złączył nasze usta w pocałunku, który odwzajemniłam.
Swoje palce wplotłam w kruczoczarne włosy Shane'a, pogłębiając tym samym nasz pocałunek.
Kiedy rozłączyliśmy się, brunet spojrzał na mnie i powiedział
-Kocham cię...
-Ja ciebie też...-Odpowiedziałam i znowu pocałowałam chłopaka.
Małe metalowe kolczyki na jego ustach były lodowatymi kreskami, których dotyk czułam na swoich wargach. Chłopak z jednej strony był delikatny, a z drugiej przygryzał moją wargę co było "dominujące" z jego strony i przyznam że było też pociągające.
Kiedy odkleiliśmy się od siebie zobaczyłam wielkie szczęście w lodowatych oczach chłopaka.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej byłam w szoku.
Po chwili gałąź na, której siedzieliśmy zatrzęsła się na tyle mocno że spadłam. Na (nie) szczęście pod nami była woda więc do niej właśnie wpadłam. Było płytko, ale nie zmienia to faktu że upadając na tyłek zanurzyłam się cała. Po chwili chłopak pomógł wyjść mi z wody na brzeg.
Po woli robiło się zimno nic dziwnego było ok.16...jak ten czas szybko leci...
Brunet zdjął kurtkę i dał ją mi. Razem doszliśmy do jego motocykla. Chłopak zapiął mi kask
i odwiózł mnie do domu.
Pod drzwiami pożegnaliśmy się pocałunkiem. Resztę dnia spędziłam normalnie.
Ciocia i Wujek już wrócili i z tej oto okazji na obiadokolację jedliśmy omlety.
Spać poszłam już o 20:16. No bo Hello! Jutro idę na dyskotekę z...moim...chłopakiem.
O Jezu! Ja mam chłopaka! Dobra, po podniecam się tym jutro...
i odwiózł mnie do domu.
Pod drzwiami pożegnaliśmy się pocałunkiem. Resztę dnia spędziłam normalnie.
Ciocia i Wujek już wrócili i z tej oto okazji na obiadokolację jedliśmy omlety.
Spać poszłam już o 20:16. No bo Hello! Jutro idę na dyskotekę z...moim...chłopakiem.
O Jezu! Ja mam chłopaka! Dobra, po podniecam się tym jutro...
_________________________________________________________________________
"Dobra po podniecam się tym jutro..."-Mój nowy ulubiony tekst XD
Będę z niego korzystać jak...brakuje mi porównania, POMOCY!...nie wiem o'.'o*
Słowniczek XD
o'.'o - Autorska zarumieniona buźka :)
Przesadzam z emotkami. :(
Dobra macie bloga eskimoski :)
I co? I do czternastego rozdziału :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz