Znałam go, ale nie miałam pojęcia do kogo należy.
-Zostawcie ją!-Krzyknął tajemniczy wybawiciel.
-Bo co mi zrobisz!?-Krzyknął blondyn
-Daj jej spokój! Trzeci raz powtarzał nie będę!-Warknął i zaczął znajomo mi ciężko warczeć.
-Ja pierdole! Co za zjeb! Jacky! Zajmij się chłopaczkiem!-Blondyn rozkazał czwartemu chłopakowi (było ich czterech)
Po dosłownie kilku minutach mój oprawca podszedł do mnie i wsadził swoją łapę w moje majtki dotykając mojego miejsca intymnego.
Przerażona glanem kopnęłam go w brzuch.
-Osz ty suko!-Krzyknął i z całej siły przywalił mi w brzuch, poczułam że moje żebra gruchoczą się na mnóstwo małych kawałków.
-Hej! A może byś ją zostawił?-Z za pleców blondyna usłyszałam zachrypnięty krzyk. Zaczęło kręcić mi się w głowie.
Oprawca odwrócił się i po chwili usłyszałam jak obrywa w twarz.
dwoje chłopaków, którzy mnie trzymali oraz blondyn zwali, kiedy zobaczyli ich kolegę uciekającego.
Osunęłam się po ścianie i upadłam na zimny chodnik.
-Boże Alice! Dasz radę wstać?-Wybawca podbiegł do mnie i zapytał. Podniosłam wzrok aby zobaczyć kim jest chłopak.
-S...Shane? Nie...ni...ni...nie-Zaczęłam jąkać się przerażona
-Alice...spokojnie nie zrobię ci krzywdy.
Nawet jeśli ty mnie nie kochasz to nie zmienia to faktu że ja ciebie tak. Więc jeżeli ktokolwiek podniesie na ciebie rękę ja mu ją oderwę. A sam nie byłbym w stanie zrobić ci czegokolwiek złego.-Wyznał chłopak patrząc mi głęboko w oczy. Poczułam coś dziwnego, ale przyjemnego jakbym na nowo się w nim zakochała...
-Dziękuję...-Wydusiłam tylko
Chłopak przytulił mnie delikatnie, nie chcąc uszkodzić moich i tak pogruchotanych kości.
-A teraz chodź musimy jechać do szpitala bo ktoś musi opatrzyć ci te żebra.-Dodał zatroskanym tonem i pomógł mi wstać.
Mimo to żebra bolały niemiłosiernie, wstałam, ale od razu upadłam na ręce Shane'a.
-O boże! Alice cała jesteś?-Zapytał nerwowo chłopak.
-C...co się dziejeeeeeeeeeeeee...?-Próbowałam zapytać chłopaka, ale w tym momencie dźwięk stał się przytłumiony, a obraz powoli zanikał. Po chwili została tylko ciemność...nie, nie, nie, nie znowu!
Jak za każdym razem widziałam wszystkie swoje najgorsze wspomnienia...
_________________________________________________________________________
Wiem, rozdział jest baaaardzo krótki, ale pisany na szybko. Byłam dzisiaj u przyjaciółki, a tam nie za bardzo miałam jak napisać cokolwiek. Powrót Shane'a w lepszym świetle! To właśnie był cel tego rozdziału :>
Nie myślcie jednak że postać Jeremy'ego nie odegra już żadnej roli! Mam co do zielonookiego wieeelkie plany, ale o tym się przekonacie sami :>
Postaram się jutro coś dodać, ale nic nie obiecuję...
Dodatkowo w najbliższym czasie wybieram się do lekarza.
Poza tym trochę mam spraw do załatwienia. Póki co rozdziały nie będą jakieś długie, ale ważne że w ogóle. Jak tylko wszystko załatwię powracam z rozdziałami normalnej długości.
Oczywiście pozdrawiam i muszę uzupełnić bohaterów, więc żegnam i zapraszam do Eski
Mała poprawka już zdjęłam zawieszenie. Jutro post Specjalny czyli 11 rozdział.
OdpowiedzUsuńNo to widzisz! W takim razie poprawię posta :>
Usuń